FORUM OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA Strona Główna FORUM OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
ROK ZAŁ. 2006

www.stowarzyszeniebastion.com

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum

Odpowiedz do tematu
Poprzedni temat :: Następny temat

Tagi tematu: kilka, przywodcy, rzeszy

Kilka słów o przywódcy III Rzeszy
Autor Wiadomość
drFaustus 
komendant zgrupowania



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 10265
Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Pon 02 Paź, 2006 19:35   Kilka słów o przywódcy III Rzeszy

Poniższy tekst pochodzi z sieci, w której podczas jednej z wędrówek natrafiłem na niniejszy artykuł:



TAJEMNICA HITLERA



FORUM Nr 19/2005



Ciszej nad tą rodziną



W Trzeciej Rzeszy obowiązywało pewne tabu: nie wolno było interesować się rodziną Adolfa Hitlera. Na samą wzmiankę o jego pochodzeniu i krewnych w Dolnej Austrii FĂźhrer wpadał w szał. Jaką mroczną tajemnicę chciał ukryć? Odpowiedź znaleziono w zakurzonych aktach, odkrytych niedawno w archiwach.



Albert Speer, minister budownictwa Rzeszy i ulubiony towarzysz rozmów Hitlera, wspominał w swych pamiętnikach jedną znamienną scenę. W trakcie rozmowy zameldowano FĂźhrerowi, że w rodzinnej miejscowośœci jego ojca tutejszy gauleiter wystawił tablicę pamiątkową: to z tej ziemi wywodzi się nasz wielki wódz. Zamiast się ucieszyć i pochwalić gorliwca, Hitler niespodzianie wpadł w furię. – Ile razy mówiłem, żeby nie wspominać o tej okolicy, a ten osioł gauleiter wyjeżdża z czymśœ takim! Natychmiast to usunąć!



O podobnym ataku wśœciekłośœci Hitlera wspomina też Hans Frank, jego osobisty prawnik (a potem generalny gubernator okupowanych ziem polskich). W napisanej w więzieniu przed czekającą go egzekucją książce „Im Angesicht des Galgens” (W obliczu szubienicy) Frank wspominał, że wytrącony z równowagi Hitler, a działo się to w latach 30., zwierzył się z „podłej próby szantażu” podjętej przez jakiegośœ „obrzydliwego krewniaka”. Ten ktośœ miał zagrozić, że ujawni zagranicznej prasie jakieśœ kompromitujące dane na temat pochodzenia FĂźhrera. Dla wybadania, jakie dane mogły zachować się w urzędowych archiwach, Hitler wysłał wtedy Hansa Franka do Austrii.



Co mogło skompromitować rosnącego w siłę przywódcę nazistowskiej, jawnie antysemickiej partii? Oczywiśœcie domieszka krwi żydowskiej w żyłach. Z takimi aluzjami Hitler miewał do czynienia od początku swojej kariery. Pisano, że pozbywa się rywali „na żydowski sposób”. W 1933 r. „Daily Mirror” zamieśœcił zdjęcia nagrobków na cmentarzu żydowskim w Bukareszcie: na jednym z nich widniało nazwisko Hitler. Inna gazeta prezentowała zdjęcia nagrobków Huetlerów na cmentarzach żydowskich w Austrii.



Sam Hans Frank w swych więziennych wspomnieniach porusza tę możliwośœć, to znów ją odrzuca. Pisze, że w swych poszukiwaniach natknął się na jakąśœ kobietę spowinowaconą z rodziną Hitlera. Miała mu opowiedzieć, że jego babka Maria Anna Schicklgruber służyła niegdyśœ w Grazu u żydowskiej rodziny Frankenbergerów. Potem urodziła nieśœlubnego syna Aloisa (ojca Adolfa), na którego utrzymanie Frankenbergerowie jakoby kilkanaśœcie lat posyłali pieniądze. Miały istnieć nawet jakieśœ listy na poparcie tej historii.



Niewiele zapisanych zdań w dziejach dało początek tak gruntownym badaniom historyków, jak ten fragment wspomnień straconego w 1946 r. Hansa Franka. Szukano jego tajemniczej rozmówczyni i owych listów, szukano śœladów rodziny Frankenbergerów, szukano Marii Anny w zachowanych rejestrach służby domowej w Grazu. Wszystko na próżno. Ustalono natomiast, że Żydom od XV do końca XIX wieku nie wolno było się w tym mieśœcie osiedlać. Renomowany historyk niemiecki Werner Maser w irytacji wyraził nawet pogląd, że Hans Frank zmyśœlił całą tę historię.



Heil Schicklgruber!



Oczywiśœcie i bez mitycznego dziadka Frankenbergera Hitler miał dośœć powodów, by utrzymywać swoje pochodzenie w tajemnicy. W „Mein Kampf” tylko krótko i mgliśœcie wspomina o rodzicach. Chodzi o to, że FĂźhrer, który od swoich obywateli wymagał dostarczenia śœwiadectwa aryjskiego pochodzenia, sam nie byłby w stanie przedstawić takiego dokumentu. Jego ojciec Alois był dzieckiem nieśœlubnym i do 40 roku życia nosił panieńskie nazwisko matki: Schicklgruber. W końcu udało mu się znaleźć dwóch śœwiadków, którzy razem z nim udali się do miejscowej parafii w DĂśllersheim i poprosili o wystawienie Aloisowi nowej metryki. Zaśœwiadczyli, że jego ojczym Johann Georg Hiedler (który ożenił się z jego matką Marią Anną pięć lat po urodzeniu Aloisa) jest jego prawdziwym ojcem i życzył sobie, by syn nosił jego nazwisko. W związku z tym w rejestrze chrztów – gdzie przy urodzeniu Aloisa w rubryce „ojciec” było wcześœniej puste miejsce – wpisano „Hitler”. ŒŚwiadkowie (z których jeden był, jak się przypuszcza, faktycznym ojcem Aloisa) nie zwrócili uwagi na nową pisownię nazwiska (Hitler zamiast Hiedler), bo byli po prostu analfabetami. Zamiast podpisów złożyli trzy krzyżyki.





Prawie nikt z biografów Hitlera nie wierzy, by ośœwiadczenie było prawdziwe. Johann Georg nie mógł wyrazić takiego życzenia, choćby dlatego że już od 20 lat nie żył – podobnie jak jego żona Maria Anna. W przyszłośœci tę zmianę nazwiska mieli wykpiwać przeciwnicy Adolfa Hitlera: Czyż to nie brzmiałoby komicznie, gdyby Parteigenossen zamiast „Heil Hitler” skandowali „Heil Schicklgruber”?



FĂźhrer zawsze zasłaniał się tajemnicą, gdy chodziło o jego rodzinę. Ukrywał swych krewnych przed opinią publiczną. Starannie budował swój wizerunek. Dla tłumów miał być uwielbianym, samotnym wodzem, niemal nadczłowiekiem, nie zaśœ przeciętnym mieszczuchem obarczonym rodziną. Nie żenił się, gdyż przed 1933 rokiem obliczył na chłodno, że taki krok kosztowałby go w wyborach utratę tysięcy głosów kobiet. Wolał głosić, że „jego oblubienicą są Niemcy”. Siostrze Pauli pomagał finansowo, ale nakazał jej zmienić nazwisko na „Wolf”. Gdy jego bratanek zaczął rozpowiadać dziennikarzom za granicą o słynnym stryju, Hitler wezwał go do Niemiec, by przywołać do porządku. Podobno szalał: Wy idioci! Zniszczycie mnie! Ile ja dołożyłem starań, aby ukryć przed prasą moje sprawy prywatne i rodzinne! Ludzie nie mogą wiedzieć, kim jestem. Nie mogą wiedzieć, skąd przybywam ani z jakiej wywodzę się rodziny!



W jakim stopniu Hitlera uwierała jego rodzinna biografia, miało się okazać zaraz po anschlussie Austrii. Już w 1938 r. wysłano z Berlina do Dolnej Austrii wojskowych kartografów, aby dokonali pomiarów wioski DĂśllersheim. Okazało się bowiem, że Wehrmachtowi pilnie potrzebny jest nowy poligon dla artylerii. I że taki poligon musi powstać właśœnie w DĂśllersheim.



Delegacja miejscowych notabli udała się do Berlina z prośœbą o zmianę decyzji. Argumentowali, że DĂśllersheim jest bardzo starą miejscowośœcią, pojawia się w kronikach już w 1143 roku. Miało nawet na wzgórzu zamek, póki nie spalili go husyci. I jest potrzebnym ośœrodkiem administracyjnym jako siedziba gminy, parafii i szkoły dla okolicznych wiosek. Może udałoby się znaleźć inne miejsce, są przecież pustkowia?



Wrogie plotki



I co? I nic. Dziśœ to dawne, malownicze DĂśllersheim można oglądać wyłącznie na czarno-białych zdjęciach z lat 30. Delegatom w Berlinie powiedziano, że niestety pilnie potrzebne jest „wzmocnienie obronnośœci kraju od strony Czech”. Mieszkańcy zostali w ekspresowym tempie wysiedleni. Zaraz potem artyleria rozbiła w puch wszystkie budynki. Rozwalono doszczętnie nawet nagrobki na miejscowym cmentarzu. Nie zachował się nawet śœlad po grobie owej kompromitującej babki Marii Anny Schicklgruber – służącej, a na domiar złego matki nieśœlubnego dziecka.



Czego więc obawiał się Hitler, gdy wysyłał swego zaufanego do Austrii? Pogłosek o mitycznym Frankenbergerze – czy czegośœ całkiem innego? Istnieje jeszcze inny śœlad: notatka przesłana w 1944 r. przez Himmlera, szefa gestapo i policji, do Kancelarii Rzeszy. Notatce sporządzonej na maszynie do pisania – jednej z używanych przez gestapo – nadano klauzulę najwyższej tajnośœci: geheime Reichssache. Anonimowy funkcjonariusz donosi tam o żyjącej w Austrii gałęzi rodziny Schicklgruber, w której „przychodzą na śœwiat same matoły i idioci”. Złośœliwe plotki na ten temat rozsiewają „wrogie ośœrodki” – a tak konkretnie cioteczna babka Hitlera z Grazu, katoliczka, która ma tę upośœledzoną rodzinę pod opieką. W notatce stwierdzono, że zostały podjęte stosowne kroki, by gadatliwą kobietę uciszyć.



Ale prawdziwie tragiczna historia, do jakiej nawiązuje notatka gestapo, wyszła na jaw dopiero ostatnio, w 2005 roku, po otwarciu berlińskich archiwów dotyczących eksterminacji chorych umysłowo w okresie Trzeciej Rzeszy. Jest tam m.in. historia choroby niejakiej Aloisii Veit.





Aloisia na zdjęciu rodzinnym spogląda poważnie przed siebie: spokojna, grzeczna dziewczynka w bluzce z marynarskim kołnierzem. Mała przyszła na śœwiat w lipcu 1891 r., dwa lata po narodzinach Adolfa. Rodzina Schicklgruberów, jak widać, nie zadawała sobie trudu wymyśœlania coraz to nowych imion: Alois (imię ojca Hitlera i jego starszego, przyrodniego brata) nadawano w żeńskiej formie także dziewczętom. Prababka Aloisii, Josefa, była rodzoną siostrą Marii Anny Schicklgruber, babki Adolfa.



Obie rodziny utrzymywały ze sobą kontakt. Ojciec Adolfa pisał do ojca Aloisii „Szanowny kuzynie”, starał się załatwić mu pracę w urzędzie celnym, gdzie sam był zatrudniony. W 1876 r. ojciec Adolfa wyjaśœniał listownie kuzynom, zamieszkałym w Klagenfurcie, czemu podpisuje się już inaczej: „Hitler”: „będę odtąd oficjalnie nosił nazwisko mego Ojca, zamiast nazwiska mojej zmarłej Matki, niech spoczywa w pokoju...”. Mały Adolf zwierzał się wówczas koledze, że ta akcja ojca wyjątkowo mu się podobała: nazwisko Schicklgruber było przecież „takie prostackie”.



Ojcowie Aloisii i Adolfa umarli wcześœnie (Alois Hitler „w knajpie nad swoim porannym piwem”). Potem dzieje obojga potoczyły się jednak zupełnie inaczej i skrzyżowały raz jeszcze, w makabryczny sposób, dopiero w 1940 roku. W 1932 roku Hitler stoi u progu wielkiej kariery. Partia NSDAP zgłasza jego kandydaturę na prezydenta.



Natomiast Aloisia – pracująca od lat jako pokojówka w renomowanym wiedeńskim hotelu HĂśller – trafia 23 stycznia 1932 roku do lekarza. Zaprowadził ją tam zaniepokojony chlebodawca, sugerując, że znana z niezwykłej sumiennośœci Aloisia „po prostu się przepracowała”. Lekarz jednak zanotował: „Od tygodnia zachowuje się nienormalnie. Boi się iśœć hotelowym korytarzem... Widzi duchy, pragnęłaby patrzeć tylko w radosne dziecięce oczy”. Sama Aloisia pisała: „Co dzień jest ze mną inaczej. W zeszłym tygodniu był we mnie wielki smutek, a teraz przyszło uczucie szcz궜cia. Uklękłam w łóżku i dziękowałam Bogu”



Kuzynkę zapraszam do gazu



Z akt choroby wynika, że płakała i skarżyła się, gdy zabrano ją do zakładu dla chorych psychicznie. Diagnoza brzmiała: schizofrenia połączona z bezradnośœcią i depresją. Urojenia, omamy zmysłowe. W tamtych czasach nie było farmakologicznych metod leczenia schizofrenii. Chorych po prostu zamykano, izolując ich od śœwiata.



Egzystencja biednej Aloisii w zakładzie – to koszmar. Buntuje się przeciw zamknięciu, przestaje jeśœć. W aktach choroby są wzmianki o jej zasłabnięciach, o sztucznym odżywianiu przez sondę. Chora waży już tylko 29 kilogramów. W 1935 roku mówi pielęgniarce, że krew w jej żyłach już umiera, jest w niej jad trupi. Prześœladuje ją widok trupiej czaszki.



Są dni, kiedy czuje się nieco lepiej i wtedy marzy o wyjśœciu na wolnośœć: Ale dokąd miałabym stąd pójśœć? W liśœcie pokornie prosi o przysłanie jej trucizny: „Myśœlę, że wystarczyłaby mi teraz tylko odrobina, aby mnie uwolnić od tych strasznych tortur”.



Tymczasem Adolf Hitler po objęciu rządów wprowadza w życie ustawę o przymusowej sterylizacji umysłowo chorych i pacjentów dotkniętych dziedzicznymi wadami. Takie jednostki „nie zasługują na życie”. FĂźhrer głosi, że jest to „pierwszy krok w walce przeciwko grożącej nam powolnej degeneracji niemieckiego narodu”.



Od 1938 r. w aktach choroby Aloisii pojawia się coraz cz궜ciej „żelazne łoże”, do którego przywiązywano niespokojną chorą. Ponadto podawano jej herbatę z domieszką opium. Rok później następuje u niej pewna poprawa. Pielęgniarki notują: „Chciała dziśœ pójśœć do szwalni, szyła, była cicha i pilna”. W tym samym roku Hitler podpisuje rozporządzenie o masowej likwidacji chorych umysłowo: to jedyny dokument nazistowskiej eksterminacji, noszący jego własny podpis. Data: 1 wrześœnia 1939 r. – dzień rozpoczęcia II wojny śœwiatowej.





W październiku rozpoczyna się akcja rejestrowania chorych psychicznie celem „eutanazji” – taką nazwę propaganda Trzeciej Rzeszy nadała masowej akcji mordowania chorych psychicznie. Likwiduje się ich tlenkiem węgla. To próba generalna przed „ostatecznym rozwiązaniem” kwestii żydowskiej.



6 grudnia 1940 r. kuzynka Hitlera opuszcza zakład. Jedzie wraz z innymi do Hartheim w Górnej Austrii. Autobus ma zamalowane szyby – chorzy nie mają wiedzieć, dokąd się ich wywozi, choć nie ma to już większego znaczenia. W aktach Alo isii, pozostałych w wiedeńskim zakładzie, pojawia się służbowa adnotacja „przeniesiona do nieznanego ośœrodka”. To szyfr zrozumiały dla wtajemniczonych. Oznacza, że Aloisia Veit umarła w Hartheim w komorze gazowej.



Czy Hitler był powiadomiony o losie kuzynki? Jest to możliwe. Czy lękał się, że i u niego pojawią się oznaki choroby umysłowej? Na pewno miał podstawy do przypuszczenia, że jest dziedzicznie obciążony. Wśœród Schicklgruberów istniał – graniczący z kazirodztwem – obyczaj zawierania małżeństw w obrębie tej samej rodziny. Również rodzice Adolfa potrzebowali kośœcielnej dyspensy, by się pobrać. Byli blisko spokrewnieni.



Szantażysta Hitlera



A może to właśœnie do chorób psychicznych w rodzinie (oprócz Aloisii były jeszcze dwa inne przypadki) robił aluzję ów „obrzydliwy krewniak” szantażujący FĂźhrera? I kto właśœciwie był tym tajemniczym szantażystą?



W 1929 r. pewien 19-letni Anglik wziął dwutygodniowy urlop w swojej londyńskiej firmie i udał się do Niemiec. Interesował go polityk, o którym w Europie było coraz głośœniej: Adolf Hitler. Chciał go zobaczyć. Zamiar się udał: młody londyńczyk nie tylko zobaczył, jak Hitler przemawia do zebranych nazistów w Norymberdze, lecz nawet zatrzymał się w prywatnym mieszkaniu FĂźhrera. Zdumiewający szczegół? Nie do końca. Nazwisko młodego Anglika brzmiało: William Patrick Hitler. Jego ojcem był Alois, starszy, przyrodni brat Adolfa, który jeszcze przed I wojną śœwiatową wyjechał do Irlandii i tam się ożenił.



O irlandzkich koneksjach rodzinnych Hitlera do niedawna wiedziano niewiele. Historykom udało się ustalić, że Alois Hitler w 1909 r. w Dublinie spotkał na wyśœcigach konnych 17-letnią Bridget Dowling z ojcem. Elegant z zegarkiem na grubym złotym łańcuszku i pierśœcionkami na rękach wywarł wielkie wrażenie na dziewczynie i jej ojcu. Opowiadał, że jest bogatym hotelarzem, który właśœnie zwiedza Europę. Ojcu panienki oczarowanie wkrótce przeszło – wykrył, że nowy znajomy tak naprawdę pracuje jako kelner w podrzędnej knajpie. Zabronił córce spotykać się z nim. Zakochana panienka zdecydowała inaczej: wkrótce razem z Aloisem uciekli do Liverpoolu i wzięli śœlub. Niedługo potem przyszedł na śœwiat William Patrick.



Alois próbował swych sił w biznesie, ale splajtował. Wtedy, przed I wojną, postanowił wrócić do Niemiec. Bridget z małym została w Anglii – podobno zdążyła się już rozczarować do małżonka, który okazał się brutalem. Sprytny Alois po paru latach przekazał do Anglii wiadomośœć, że niestety zginął na wojnie. Bridget wkrótce dowiedziała się jednak prawdy: małżonek żył jak najbardziej, a nawet ożenił się powtórnie. Najwidoczniej uznała to za szcz궜liwe zrządzenie losu, bo nie zgłaszała żadnych pretensji. Kilka lat później Alois, szcz궜liwy, że nikt nie grozi mu wyrokiem za bigamię, zaprosił syna z wizytą do Niemiec.



Po dojśœciu Hitlera do władzy w 1933 roku młody William Patrick znów pojawił się w Niemczech. Liczył chyba, że dzięki stryjowi zrobi karierę. Ale otrzymał tylko jakieśœ nic nieznaczące stanowisko w banku. Domagał się czegośœ lepszego. Zawiedziony napisał list do Hitlera, grożąc, że ujawni „osobliwe szczegóły z historii rodziny”.





To dziwne, ale FĂźhrer dał się zaszantażować i nawet dał bratankowi pewną sumę pieniędzy. Nie pomógł mu jednak w karierze. Oznajmił nawet: „Nie zostałem kanclerzem po to, aby zrobić dobrze mojej rodzinie. Nikt nie będzie mnie posądzał o kumoterstwo. I nikt nie będzie się wspinał po moich plecach do kariery”.



Dopiero ze wspomnień Hansa Franka można się dowiedzieć, jakie uczucia miotały wtedy FĂźhrerem, gdy mówił mu o „podłej próbie szantażu” ze strony „obrzydliwego krewniaka”.



Przez kilka lat William Patrick przebywał w Niemczech. Pracował w banku, potem w zakładach Opla, by wreszcie zająć się sprzedażą samochodów. Jesienią 1937 r. przyjechał z wizytą do Berlina. Dziennikarz „Daily Express”, który przyszedł zrobić z nim wywiad w domku jego matki Bridget, tak go opisywał: „Willliam Patrick Hitler powiedział mi: Jestem jedynym legalnym dziedzicem rodu – i skrzyżował przy tym ręce na piersiach, imitując charakterystyczny gest stryja Adolfa. Wyznał: Widać musimy to mieć we krwi, coraz cz궜ciej łapię się na tym, że robię ten gest. William Patrick jest bardzo podobny do swego stryja – ma dokładnie taki sam, skopiowany wąsik, czesze się z takim samym przedziałkiem, jest tego samego wzrostu i budowy ciała”.



Nienawidzę mojego stryja



Doprawdy trudno wnosić z tego opisu, że William Patrick był antyfaszystą, szczerze nienawidzącym swego stryja Adolfa. Tymczasem już rok później bratanek pojawił się w Londynie i na dzień dobry opublikował w styczniu 1939 r. w „Look” i we francuskim „Paris-Soir” artykuł „Dlaczego nienawidzę mojego stryja”. Ostrzegał tam przed Adolfem Hitlerem, który przeistoczył się w szalonego zbrodniarza. A właśœciwie był nim już wcześœniej – bo to on przecież zabił kiedyśœ w Monachium swoją siostrzenicę Geli Raubal, kiedy zaszła w ciążę... Historię dziewczyny William Patrick opisał z dużą znajomośœcią szczegółów. Musiał słyszeć ją od rodziny. Być może od ojca Aloisa, który również był wujem Geli.



Tak niedawno jeszcze dumny z tego, że jest dziedzicem rodu, William Patrick teraz zapewniał, że przejrzał na oczy: poznał prawdziwe oblicze nazizmu oraz stryja Adolfa. Ten ostatni miał mu nawet proponować ważną rolę w Trzeciej Rzeszy, ale pod warunkiem, że bratanek zrzeknie się brytyjskiego obywatelstwa. On oczywiśœcie z oburzeniem odmówił, ale wtedy ostrzeżono go, że Hitler nie puśœci płazem takiej zniewagi. Dlatego bratanek musiał czym prędzej uciekać.



Znając prawdziwy stosunek Hitlera do „obrzydliwego krewniaka”, można wątpić, czy istotnie proponowano mu „ważną rolę” w Trzeciej Rzeszy. Być może bratanek próbował się raczej w ten sposób dowartośœciować wobec zachodnich mediów. Możliwe natomiast, że poczuł się zagrożony – a nawet, że faktycznie groziło mu niebezpieczeństwo.



Wkrótce potem William Patrick Hitler wyjechał wraz z matką do USA na zaproszenie koncernu prasowego Hearsta. Jeździli po Stanach, wygłaszając odczyty („Hitler przeciw Hitlerowi”) i ostrzegając przed FĂźhrerem. W 1944 r. Patrick zgłosił się na ochotnika do wojska. Oficerowi, do którego go skierowano, podał nazwisko. – Hitler? Roześœmiał się tamten. – Skoro tak, to ja nazywam się Hess! W 1947 r. William Patrick zakończył służbę wojskową, ożenił się z Phyllis, Niemką z pochodzenia, zmienił nazwisko – i przepadł. Żadnych więcej wywiadów dla prasy, żadnych wspomnień.



Kawalerowie z wyboru



Tymczasem oprócz losu Williama Patricka historyków intrygowała książka, jaką kiedyśœ napisała jego matka Bridget, „Mój szwagier Adolf”. Nieukończoną książkę wydało po latach jedno z amerykańskich wydawnictw. Bridget wspominała tam, jak szwagier spędził u nich w Liverpoolu kilka miesięcy przed I wojną śœwiatową. Podobno ukrywał się wtedy, by nie powołano go w Austrii do wojska. Bridget pisała, że Adolf „lubił przesiadywać w jej przytulnej kuchence, bawił się z dzieckiem, mało mówił, czasem opowiadał o potrawach, jakie gotowała jego matka”. Ponoć to ona, Bridget, zainteresowała Adolfa horoskopami i okultyzmem. Problem polegał na tym, że ten epizod z biografii Hitlera był całkowicie nieznany. Historycy uwierzyli natomiast od razu, że Hitler (jeśœli w ogóle był w Liverpoolu) – mało tam mówił. W ogóle przecież nie znał angielskiego.



Dopiero w latach 90. pewnemu dziennikarzowi, po czteroletnich poszukiwaniach, udało się trafić na trop tej gałęzi rodziny. „Ostatni z Hitlerów”, jak się okazuje, żyją na wsi na Long Island. Nazywają się oczywiśœcie już inaczej, a dziennikarz zobowiązał się zachować ich nowe nazwisko i adres w tajemnicy.



Nie żyje już Bridget Hitler ani William Patrick. Na Long Island mieszka wdowa po nim, dziśœ blisko 80-letnia Phyllis, i ich trzech synów: Alex, Louis i Brian. Zajmują się ogrodnictwem. W opinii sąsiadów to Phyllis – dumna i nieprzystępna Niemka – ponosi winę za to, że żaden z jej synów, choć dwaj starsi przekroczyli już pięćdziesiątkę, nigdy się nie ożenił.



Prawda jest inna. Wszyscy synowie postanowili, że nigdy nie założą własnych rodzin. Chcą, by na nich zakończyła się historia rodu, który przyniósł ludzkośœci katastrofę. Nigdy też nie przyszło im do głowy, by ubiegać się o spadek po Hitlerze – uważają, że byłyby to „krwawe pieniądze”.



W pobliżu wioski na cmentarzu są groby Bridget i Williama Patricka. Na płycie widnieją tylko imiona i napis „niech spoczywają w pokoju”. Żadnego nazwiska. Przy okazji wizyty dziennikarza Phyllis wyjaśœniła sprawę tajemniczego pobytu Hitlera w Liverpoolu. Bridget, jej teśœciowa, przyznała się kiedyśœ, że po prostu wszystko to zmyśœliła.



Koniec rodu na Syberii



Nazwiska Hitler nie nosi już nikt. Brat Adolfa, Alois, zaraz po wojnie zmienił nazwisko na Hiller. Tylko na grobie siostry Adolfa, Pauli, w alpejskim Berchtesgaden widnieje nazwisko Hitler. Za życia, zgodnie z wolą brata, używała nazwiska Wolf. Jej grób pielęgnują weterani SS, jeden z nich nawet zarezerwował sobie sąsiednie miejsce – chce spocząć obok siostry FĂźhrera.



Zarówno Paula jak jej przyrodnia siostra Angela zostały pod koniec wojny śœciągnięte na życzenie wodza III Rzeszy do Berchtesgaden. Tam zastali Paulę Amerykanie, ale oficer Allen, który próbował ją przesłuchać, szybko dał za wygraną. Starsza pani opowiadała mu ze wzruszeniem o wspólnych zakupach z Adolfem przed laty w Wiedniu i o parteitagach w Norymberdze, na których widywała brata raz do roku. Zapewniła też, że nie miała pojęcia o warunkach panujących w obozach koncentracyjnych. Nie mógł o tym wiedzieć także jej brat Adolf: Na pewno by czegośœ takiego nie tolerował.



Grając przed Allenem naiwną kretynkę, Paula nie krępowała się wyrażać później w listach swoje prawdziwe poglądy. Opublikowało je jedno z prawicowych wydawnictw. Paula oburza się tam m.in. na wydaną w Austrii książkę o młodośœci Hitlera: „Gdy Austriak obrzuca błotem największego syna swojej ojczyzny, jest to dla mnie niemal śœwiętokradztwo”.



Nazwiska Hitler nie nosi także nikt z rodziny pozostałej w Dolnej Austrii. Z tymi krewnymi los obszedł się mniej łaskawie. Rosyjski wywiad wytropił w Austrii piątkę krewnych Adolfa. Przewieziono ich do Moskwy. W śœledztwie jeden z nich – inwalida – przyznał, że dostał od Hitlera osiem tysięcy marek tytułem zapomogi. Jako uprzywilejowany przez wodza został skazany i zmarł w więzieniu. Tylko jednemu z piątki – Johannowi Schmidtowi, ciotecznemu wnukowi Adolfa – udało się wrócić z Rosji z życiem. ŒŚlady innych gubią się w więzieniach i syberyjskich łagrach.



Schmidt, dziśœ już staruszek, ma o słynnym krewnym niewiele do powiedzenia. Słyszał, owszem, rodzinne opowiastki o tym, że Adolf jako dziecko łapał i kroił żaby. Sam pamięta z dzieciństwa tylko, jak uciszał go słuchający radia ojciec: Uwaga, teraz przemawia wuj Adolf! Ale kontakty z FĂźhrerem? Nie, kontaktów żadnych nie było. – Myśœmy się nie liczyli, byliśœmy dla niego zbyt prośœci. Nikt więc już nie nazywa się Hitler. Wyszło z użycia także imię Adolf. No, prawie. Bo William Patrick w USA nadał imię znienawidzonego stryja (jako drugie) swemu najstarszemu synowi. A więc czysta nienawiśœć – czy jednak z odrobiną fascynacji?



Na podstawie Facts, Profil, CNN



Żródło:http://republika.pl/ofiaromwojny/teksty/0276.htm
 
 
drFaustus 
komendant zgrupowania



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 10265
Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Pon 02 Paź, 2006 19:40   

Hmm...rzecz jasna wiele wątków jest w tej opowieśœci do dyskusji...m.in.nad ich wiarygodnośœcią...no ale traktujemy ten artykuł jako swego rodzaju ciekawostkę,do lektury której chętnych zapraszam :)

Tym samym zachęcam wszystkich do zamieszczania ciekawych materiałów na różne tematy...W sytuacji,kiedy chcecie by powstał do odpowiedniego tematu odpowiedni dział,dajcie znać-stworzymy go dla Was :)

Pozdrawiam!
 
 
aldek1944
zastępca komendanta plutonu


Dołączył: 25 Mar 2006
Posty: 962
Wysłany: Wto 03 Paź, 2006 17:29   

CZYLI REASUMUJĄC, II WOJNĘ ŒŚWIATOWĄ ROZPĘTAŁ ŻYD DO SPÓŁKI Z GRUZINEM.
 
 
Tomaszek
młodszy drużynowy



Dołączył: 20 Mar 2006
Posty: 82
Skąd: Inowrocław
Wysłany: Pią 06 Paź, 2006 14:22   

Ciekawy artykuł. Przeczytałem z zinteresowaniem. To dobry pomysł, by zamieszczać tu takie materiały. Dzieki drFaust.

oczywiśœcie do wszystkiego nalezy miec odpowiedmi dystans :wink:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Kopiowanie wszelkich treści zawartych na forum bez zgody administracji i autorów tematów/postów zabronione!

Administracja forum nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy - są one własnością ich autorów.