Wysłany: Sob 03 Paź, 2009 15:32 Zmarł Marek Edelman
Marek Edelman (data i miejsce urodzin nieznane, przyjęto 1 stycznia 1922 w Warszawie, inna data to 1 stycznia 1919, zm. 2 października 2009 w Warszawie) – polski działacz polityczny i społeczny żydowskiego pochodzenia, lekarz kardiolog, przywódca powstania w getcie warszawskim, kawaler Orderu Orła Białego.
Jego rodzice mieszkali w Homlu. Byli Żydami. Później rodzina przeprowadziła się do Warszawy (po II wojnie światowej Marek Edelman podawał jako miejsce swoich urodzin Warszawę w celu uniknięcia repatriacji do ZSRR). Rodzice byli zaangażowani w działalność polityczną. Matka, Cecylia Edelman z domu Percowska, działała w kobiecym odłamie Bundu (Jidisze Arbeter Froj). Ojciec, Natan Feliks (zm. ok. 1924), związany był z eserami.
Jako dziecko Marek Edelman wstąpił do Socjalistiszer Kinder-Farband (SKIF) (Socjalistycznego Związku Dziecięcego), organizacji dziecięcej działającej przy Bundzie. Po śmierci matki w 1934 sam zarabiał na swoje utrzymanie. Otoczony był też nieformalną opieką działaczek Bundu (Soni Nowogródzkiej, Estery Iwińskiej). W 1939 został członkiem Socjalistycznego Związku Młodzieży "Przyszłość" ("Cukunft").
W czasie II wojny światowej należał do Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego (Bund), w 1942 był wśród założycieli Żydowskiej Organizacji Bojowej. Uczestniczył w powstaniu w getcie warszawskim, a po śmierci Mordechaja Anielewicza został ostatnim przywódcą bojowników ŻOB podczas walk. Brał udział w powstaniu warszawskim (jako członek ŻOB podporządkowanej Armii Ludowej na Starówce). Po wojnie nie wyjechał z Polski, od 1946 na stałe zamieszkał w Łodzi.
W 1951 ukończył studia na Akademii Medycznej w Łodzi, specjalizował się następnie w zakresie kardiochirurgii. Do 1967 pracował w Klinice Chorób Wewnętrznych macierzystej uczelni, a następnie na oddziale kardiochirurgii w klinice Wojskowej Akademii Medycznej. W 1972 został ordynatorem oddziału intensywnej terapii łódzkiego Szpitala im. Nikołaja Pirogowa.
Działalność opozycyjną rozpoczął w połowie lat 70., podejmując współpracę z Komitetem Obrony Robotników. W styczniu 1976 był jednym z sygnatariuszy Listu 101 przeciwko zmianom konstytucji, skierowanego do władz PRL. Od początku lat 80. działał w "Solidarności", m.in. jako członek Zarządu Regionu Ziemia Łódzka. W stanie wojennym został na krótko internowany w Łęczycy. Został uwolniony w wyniku interwencji Jana Józefa Szczepańskiego, prezesa Związku Literatów Polskich. Nawiązał też kontakty z redakcją podziemnego „Tygodnika Mazowsze”. W 1983 odmówił władzom PRL udziału w Honorowym Komitecie Obchodów 40-lecia Powstania w Gettcie. SB uniemożliwiła mu udział w obchodach niezależnych. W 1984, wraz z Jerzym Dłużniewskim i Ryszardem Kostrzewą, został członkiem podziemnej Regionalnej Komisji Wykonawczej Ziemia Łódzka. W drugim obiegu ukazywały się wznowienia jego książki z 1945 roku pt. Getto walczy. Udział Bundu w obronie getta warszawskiego (CSN, 1983; „Solidarność Walcząca”, 1988). W 1988 przewodniczył Komisji ds. Mniejszości Narodowych w ramach Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Uczestniczył w obradach jednego z podzespołów w ramach rozmów Okrągłego Stołu.
III Rzeczpospolita
W kwietniu 1989 był przewodniczącym Wojewódzkiego Komitetu Obywatelskiego w Łodzi, organizującego kampanię wyborczą do parlamentu. Po 1990 prowadził działalność polityczną w ramach ROAD, a następnie Unii Demokratycznej, Unii Wolności oraz Partii Demokratycznej. Był m.in. członkiem rady politycznej UW.
Przez ostatnie dwa lata życia mieszkał w Warszawie u swojej przyjaciółki, Pauli Sawickiej. Zmarł na atak serca.
Tyle Wikipedia. Dla mnie Edelman to autorytet z jego mocnym charakterem, bezkompromisowością i klarownym systemem wartości, którego nie zburzył cały koszmar, który był jego udziałem.
Na półce stoją u mnie dwie jego książki. Zabierałam się za nie od dawna, teraz nadszedł chyba czas ...
Czas mija ,wybitni ludzie odchodzą,zostaje pamięć.
P.S. Tylko czy w obecnych czasach młode pokolenie wie co to było Powstanie w Gettcie ,czy Powstanie Warszawskie. Jak widze podręczniki do historii to płakać mi się chce,skromny kilku zdaniowyopis i tyle. W nas rodzicachh pozostaje zaszczepienie w dzieciach patriotyzmu i nauka dziecików historii.
Młode pokolenie w większości nie ma pojęcia o polskiej i światowej historii, bez względu czy uczy się w tzw elitarnych liceach czy szkołach technicznych lub zawodowych. Są oczywiście wyjątki ale one tylko potwierdzają regułę. Zauważyłam że duży (a nawet bardzo duży) wpływ na to mają, oczywiście poza rodzicami, nauczyciele historii. Są tacy, którzy swoją pasją zarażają młodych i potrafią przekonać ich że wiedzieć więcej to nie "obciach". Wielu jednak podchodzi do pracy jak do wyrobnictwa i nie liczy się dla nich efekt, tylko wyrobione godziny. Najgorsi są jednak ci, którzy mają "swój świat i swoje kredki" czyli nakręcają się na własne koniki a w ogóle nie zwracają uwagi na to co mogłoby młodych zainteresować - oni nie tylko nudzą ale przede wszystkim zniechęcają. Riozumiem że podstawę programową przerobić trzeba ale umiejętność znalezienia w niej potencjalnych perełek posiadają nieliczni. I tyle.
Coraz mniej wśród nas ludzi o ustalonych poglądach, które są dalekie od popularnych. Edelman taki był. Zdarzało się że z biegiem lat zmieniał zdanie na temat innych ludzi i ich postępowania ale pewne sprawy były niedyskusyjne.
Czytam właśnie książkę o której pisał deepdarkness. Czytam o człowieku który nie lubił używać wielkich słów nawet mówiąc o wielkich czynach i rozumiem dlaczego wielu go nie lubiło.
Jest świetna a jego ulubiuone słowo "marudzicie" w odpowiedzi na każdą próbę gloryfikacji jego osoby i jego działań to mistrzostwo świata. Zamówiłam wczoraj w jakimś internetowym antykwariacie jego "Getto walczy" - myślę że ta książka też będzie miała siłę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach