Helmut James Graf von Moltke (11 marca 1907, Krzyżowa - 23 stycznia 1945, Berlin) – niemiecki prawnik wojskowy, założyciel organizacji "Krąg z Krzyżowej".
Pochodził z arystokratycznego rodu hrabiów von Moltke. Feldmarszałek Helmut Karl Bernhard von Moltke był jego stryjecznym dziadkiem. Jednak dzięki matce wychowany został w duchu pacyfizmu, sprzeciwiał się nazizmowi. Jego matka Dorothy Rose Innes była córką sędziego Sądu Najwyższego Unii Południowej Afryki.
Moltke studiował 1927-1929 prawo i politologię we Wrocławiu, Wiedniu i Berlinie. 1928 uczestniczył w organizowaniu „Wspólnot Roboczych LĂśwenberg” w których studenci kontaktowali się z bezrobotnymi i bezrolnymi chłopami, by pouczyć ich o prawach i obowiązkach obywatelskich.
W Krzyżowej Moltke oddał bezpłatnie część gruntów na tworzenie nowych gospodarstw, co przysporzyło mu niechęci sąsiednich posiadaczy ziemskich.
W 1933 założył tajną antynazistowską organizację "Krąg z Krzyżowej". W czasie swej praktyki, będąc wojskowym doradcą prawnym, pomagał jeńcom wojennym i ofiarom nazizmu. Jako adwokat wyspecjalizowany w prawie międzynarodowym pomagał zmuszonym do emigracji Żydom.
W roku 1934 zdał egzamin asesorski, ale zrezygnował z ubiegania się o stanowisko sędziowskie, co wiązałoby się z przynależnością do NSDAP.
Po wybuchu II wojny światowej został zatrudniony w kontrwywiadzie kierowanym przez admirała Wilhelma Canarisa. Miał się tam zajmować analizą prasy zagranicznej.
Moltke nie brał udziału w antyhitlerowskim ruchu oporu, przekazał tylko za pośrednictwem biskupa Eivinda Berggrava do Oslo jedną z ulotek „Białej Róży”.
W styczniu 1944 został zaaresztowany przez Gestapo i stanął wraz z innymi członkami Kręgu z Krzyżowej przed tzw. trybunałem ludowym pod przewodnictwem sędziego Rolanda Freislera. Został 11 stycznia 1945 skazany na śmierć i 23 stycznia powieszony w więzieniu PlĂśtzensee. Ponieważ brakowało dowodów na jego udział w spisku Kręgu z Krzyżowej, skazano go za sam zamiar stworzenia po upadku Hitlera nowych demokratycznych Niemiec.
(1907-1945), doradca prawny kontrwywiadu w Naczelnym Dowództwie Sił Zbrojnych (OKW) i czołowa postać ruchu oporu, urodził się 2 marca 1907 r. w Krzyżowej (Kreisau). Pochodził z jednego z najznakomitszych rodów arystokratycznych i wojskowych w Niemczech. Jego stryjeczny dziadek, feldmarszałek von Moltke, poprowadził armię pruską do zwycięstwa z Francją w 1870 r. Von Moltke był anglofilem i "pacyfistą", co wyniósł z domu rodzinnego, ponieważ jego matka miała w sobie krew angielską, a oboje rodzice byli członkami ruchu Christian Science. Znalazło to odzwierciedlenie w jego wezwaniu do rechrystianizacji Niemiec jako skutecznej odpowiedzi na ideologię narodowego socjalizmu. Von Moltke, który uprawiał ziemię w swym śląskim majątku i prowadził praktykę prawniczą w Berlinie, od początku sprzeciwiał się narodowemu socjalizmowi, który jego zdaniem przyczynił się do degradacji Niemiec i miał je doprowadzić do katastrofy.
W 1933 r. von Moltke założył Krąg z Krzyżowej (Kreisauer Kreis), którego spotkania odbywały się w jego rodowym majątku. Grupę składającą się z przedstawicieli wolnych zawodów, oficerów armii i nauczycieli akademickich cechował podniosły, arystokratyczny idealizm. Von Moltke postanowił zwiększyć zasięg oddziaływania Kręgu, wprowadzając do niego związkowców i socjalistów. Podczas wojny opowiadał się za nową moralnością chrześcijańsko-socjalistyczną, która dałaby początek rehumanizacji Niemiec. Krąg z Krzyżowej w mniejszym stopniu skupiał się na problemie obalenia Hitlera - przed czym von Moltke osobiście się wzbraniał - a w większym na kształcie nowego porządku ponazistowskiego. "Powojenna Europa - twierdził von Moltke - oznacza dla nas pytanie, jak odbudować obraz człowieka w sercach naszych współobywateli". W latach 1939-44 von Moltke był ekspertem prawa międzynarodowego i prawnym doradcą Abwehry. Stanowisko to wykorzystywał do udzielania pomocy ofiarom nazizmu, jeńcom wojennym i osobom odbywającym przymusowe roboty. Utrzymywał również tajne kontakty z Zachodem. W styczniu 1944 r. internowany za ostrzeżenie członka Kręgu z Krzyżowej o jego planowanym aresztowaniu. Po spisku lipcowym w 1944 r. von Moltkego oskarżono o zdradę stanu, mimo że nie brał udziału w przygotowaniach do zamachu na Hitlera. Podczas rozprawy przed Sądem Ludowym stało się oczywiste, że obwiniany jest o nie o żadne konkretne czyny, lecz o przekonania chrześcijańskie. 23 stycznia 1945 r. "powieszony" w więzieniu w PlĂśtzensee.
Po weekendzie wrzucę ciekawą rozmowę na temat Moltkego, którą opublikowała Wyborcza (na dziś dostępna tylko w wersji papierowej)
Staramy się w Fundacji Krzyżowa walczyć z duchem ciasnoty i nietolerancji, czyli tym, co właśnie utożsamiały systemy totalitarne - mówią Maryna i Michał Czaplińscy*
Katarzyna Wiśniewska, Jan Turnau: O pastorze Bonhoefferze, o Clausie von Stauffenbergu pamiętamy, ale całkiem głucho o von Moltkem, który opór przeciwko Hitlerowi też przypłacił życiem. Jak zaczął się u niego bunt przeciwko nazizmowi?
Maryna i Michał Czaplińscy: W liście do synów Helmut James von Moltke pisał: „Całe moje życie, już w szkole, walczyłem z duchem ciasnoty, przemocy, arogancji, nietolerancji, bezlitośnie konsekwentnego absolutu, który tkwi w Niemcach, a które znalazł swoje ucieleśnienie w państwie narodowosocjalistycznym”. Największy wpływ na niego miała matka - córka Szkota, najwyższego sędziego Unii Południowoafrykańskiej, osoba otwarta i głęboko religijna. Studiował prawo, chciał zostać sędzią, ale w III Rzeszy trzeba było wydawać wyroki według ustaw norymberskich, z czym się głęboko nie zgadzał, więc został adwokatem. Po wybuchu wojny oddelegowano go do naczelnego dowództwa Wehrmachtu, do wydziału Auslands-Abwehr (wywiad zagraniczny), gdzie pracował do aresztowania. Jako ekspert prawa międzynarodowego starał się pomagać jeńcom wojennym, wielu uchronił przed obozami koncentracyjnymi. W wielu przypadkach byli to Żydzi.
- Znany jest jednak jako ktoś, kto skupiał przeciwników Hitlera?
- Już na początku 1940 r., mimo wielkich zwycięstw Hitlera na Zachodzie, zaczyna gromadzić wokół siebie ludzi z różnych środowisk, by myśleli wspólnie nad powojenną przyszłością Niemiec i Europy. Od początku wszyscy ci spiskowcy mieli przeświadczenie, że koniec wojny będzie oznaczał klęskę Niemiec.
Większość spotkań odbywała się w Berlinie, w mieszkaniu przyjaciela Moltkego Petera Yorka von Wartenburga, ale trzy największe odbyły się w Kreisau - Krzyżowej - majątku rodzinnym Moltków. Jako warunek podstawowy zakładano szeroko zakrojone reformy i odnowę moralną. Nie zgadzano się na jakąkolwiek kontynuację Republiki Weimarskiej.
W styczniu 1944 r. von Moltke został uwięziony przez gestapo za ostrzeżenie przyjaciela przed aresztowaniem. Po krótkim pobycie w areszcie został przewieziony do obozu koncentracyjnego w RavensbrĂźck. Był tam tylko internowany, co zapewniało mu lżejsze warunki, mógł otrzymywać paczki, listy, nosić własne ubrania. To wszystko zmieniło się po zamachu Stauffenberga na Hitlera. Po przesłuchaniach zamachowców wyszła na jaw jego opozycyjna działalność. Jemu i kilku uczestnikom spotkań wytoczono pokazowy proces, utrwalony na filmie. Znamy go także z relacji zawartej w jego listach do żony i synów. Pisał: "Twój mąż stoi przed sędzią Trybunału Ludowego, który skazywał go w tym procesie - nie jako protestant, nie jako właściciel ziemski, nie jako arystokrata, nie jako Prusak, nie jako Niemiec, lecz jako chrześcijanin, nie kto inny". Karę śmierci wykonano 23 stycznia 1945 r. przez powieszenie. Ciała nie wydano rodzinie.
- Właściwie to jak historia Bonhoeffera.
- Nie całkiem. Kościół Wyznający (Bekennende Kirche), z którym związany był Bonhoeffer, protestował przeciw naruszeniu wolności religijnej, pryncypialnie protestował przeciw ingerowaniu Kościoła w sprawy wewnątrzkościelne, ale wcale nie protestował przeciw terrorowi ani polityce narodowej. Członkowie założyciele Kościoła Wyznającego na początku na ogół popierali politykę Hitlera. W 1935 r. Moltke był w Londynie i starał się o międzynarodowe uznanie Kościoła Wyznającego jako Kościoła reprezentującego całe Niemcy. On uznawał ten Kościół za jedyny w miarę uczciwy wyraz Kościoła protestanckiego w Niemczech, ale jednocześnie całkowicie nie zgadzał się z zaakceptowaniem przez nich polityki narodowej i w ogóle polityki zagranicznej Niemiec. Bekennende Kirche odrzucił hitleryzm dopiero parę lat później.
- Ale Bonhoeffer nie utożsamiał się z tym Kościołem. Porównując z kolei Moltkego z innymi antyhitlerowcami: jaki był jego stosunek do Polaków? Wojciech Wieczorek pisał kiedyś w „Gazecie”, że Moltke nie wykluczał nawet powojennej utraty przez Niemców Śląska. Tymczasem Stauffenberg w listach do żony nazywał Polaków „niewiarygodnym motłochem”...
- Jeszcze przed wojną w liście do dziadków w Afryce Południowej Helmut James napisał, że chciałby uczyć się polskiego, bo widzi wieloraki potencjał w rozwoju Dolnego Śląska. Po wybuchu wojny doszedł do wniosku, że winy Niemców muszą zostać odkupione na przykład utratą Śląska na rzecz Polski. Nigdzie w jego listach nie znaleźliśmy śladu lekceważenia Polaków. Więcej jest tam jednak rozważań dotyczących Rosji, ponieważ zdawał sobie sprawę, że to Rosja będzie podejmowała ostateczne decyzje dotyczące przyszłości Europy. Żartem można dodać, że co do patrzenia z góry na kogokolwiek, to w sensie dosłownym nie miał innego wyjścia: miał ponad 2 metry wzrostu.
- Był głęboko wierzący. To był główny motyw jego antyhitleryzmu?
- Myślę, że tak, choć jego ojciec był scjentologiem, ale sam Helmut James został wychowany w tradycji protestanckiej. Nie była to jednak religijność bardzo celebrowana. Freya von Moltke, jego żona, wspomina, że nie było powszechnej w innych domach modlitwy przed posiłkami. Niemniej w jednym z ostatnich listów do żony napisał: "Do jakiego ogromnego zadania został wybrany twój mąż. Wszystko, przez co przeprowadził go Pan Bóg, to nieustanne krążenia i dziwne zygzakowate zakręty, wszystko to znalazło swoje wyjaśnienia nagle w jednej godzinie 10 stycznia 45 roku". To data procesu.
- Co ciekawe, Moltke nie był zwolennikiem zamachu na Hitlera.
- On głęboko kontestował swoje militarne tradycje rodzinne (jego stryjeczny pradziadek to sławny feldmarszałek, zwycięzca w wojnie z Francją), był zdecydowanym pacyfistą, brzydził się wszelkiego rodzaju przemocą. Nie wykluczałbym, że on znał wczesne pisma Gandhiego.
- No i po prostu Ewangelię...
- Ale w kręgu z Krzyżowej zdania na temat zamachu były podzielone. Sam Moltke reprezentował nietypową mieszankę korzeni arystokratyczno-konserwatywnych i lewicowych poglądów. W tej grupie byli też socjaliści. Z ówczesnego punktu widzenia koncepcja Moltkego była bardzo mocno lewicująca. Uważał na przykład, że w każdym przedsiębiorstwie powinna powstać rada pracownicza składająca się zarówno z przedstawicieli dyrekcji, jak i pracowników - organ, który powinien zarządzać i decydować. Bo wszyscy pracują dla wspólnego dobra. To pomysł dosyć utopijny, ale odbiegający od arystokratyczno-konserwatywnych tradycji.
- Krąg z Krzyżowej szukał kontaktu z aliantami, ale bez skutku.
- Alianci im nie ufali. Von Moltke dużo podróżował, szukał kontaktu z ruchem oporu w Danii, Norwegii czy w Holandii, ale najbardziej znana próba nawiązania kontaktów z aliantami czy z ruchami oporu jest zawarta w liście do jego przyjaciela Lionela Curtisa, człowieka szalenie wpływowego, mającego kontakty w rządzie brytyjskim. Ten list miał zostać przesłany przez szwedzkiego pośrednika. Droga listu była jednak inna, ktoś się go nauczył na pamięć, wreszcie dotarł do adresata w wersji mocno okrojonej. Tekst zawierał m.in. propozycję powiązania niemieckiej opozycji z aliantami w celu odsunięcia Hitlera od władzy i umożliwienia budowania nowego ładu w Europie. Ze strony Brytyjczyków zostało to przyjęte sceptycznie. Żadne inne kontakty z aliantami się nie powiodły.
- Czy są znane jakiekolwiek szczegóły rozmowy von Moltkego z kard. Sapiehą, którą odbył w Krakowie?
- Żaden z naukowców nie znalazł twardych dowodów na to, że do tego spotkania doszło. Taką hipotezę wysuwa prof. Ger van Roon, holenderski biograf Moltkego. Polski badacz kręgu z Krzyżowej prof. Karol Jonca powołuje się na wspomnienie byłego sekretarza Sapiehy o bardzo wysokim Niemcu goszczącym u biskupa. Ale nie znał nawet jego nazwiska.
- Były majątek von Moltków to teraz miejsce spotkań Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego. Jak reagowali na was polscy hierarchowie?
- Bardzo życzliwie, poczynając od lokalnego proboszcza, śp. prałata Bolesława Kałuży, który był dobrym duchem tego miejsca. Gdy Freya Moltke przyjeżdżała do Krzyżowej, nigdy nie zatrzymywała się w majątku, ale nocowała u proboszcza na plebanii. W każde międzynarodowe spotkanie wpisana była msza święta albo nabożeństwo ekumeniczne, zawsze w dwóch językach. Szkoda tylko, że w 2004 r. - w 15. rocznicę mszy pojednania - msza nie odbyła się w dwóch językach, nie zawierała elementów ekumenicznych, choć uprzedziliśmy księdza biskupa świdnickiego Ignacego Deca o tej tradycji.
- O Stauffenbergu i niemieckim ruchu oporu z pogardą parokrotnie pisał „Nasz Dziennik", takie podejście jest w ogóle charakterystyczne dla prawicowych katolickich publicystów.
- Możemy tylko powiedzieć, że w fundacji staramy się walczyć z duchem ciasnoty, arogancji, nietolerancji, czyli tym, co właśnie utożsamiały systemy totalitarne. Chcemy dać młodzieży możliwość, której nie mieli nasi rodzice i dziadkowie - poznania się bez uprzedzeń. Przez nasz Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży przewinęło się ponad 66 tysięcy młodych ludzi, głównie z Polski i Niemiec, a także z Ukrainy, Białorusi, Rosji, Francji, USA. Nie rezygnujemy przy tym ze spotkań międzypokoleniowych. Warto dodać, że jesteśmy bodaj jedyną organizacją w obszarze polsko-niemieckim, która działa na tę skalę bez jakiejkolwiek dotacji strukturalnej. A na dodatek mamy pod opieką tak duży zabytek.
Bardzo ciekawy jest też stosunek rodziny Moltkego do fundacji. Do wnuka Frei von Moltke, która mieszka w Stanach Zjednoczonych, zadzwonił przed mszą pojednania Helmut Kohl, wówczas kanclerz, z propozycją, żeby przyjechał na mszę w Krzyżowej i zasiadł obok niego w pierwszym rzędzie. Ponieważ Freya cieszy się bardzo dużym szacunkiem w rodzinie, wnuk powiedział: - Szanowny panie kanclerzu, pan pozwoli, że zadzwonię do babci. I usłyszał od niej: - Do Polski przyjedziemy wtedy, kiedy zaproszą nas Polacy, a nie kiedy niemiecki kanclerz zaprasza nas na Dolny Śląsk. Ciebie może kanclerz zaprosić do Bonn, do Berlina, ale na pewno nie będzie cię zapraszał na mszę do Polski i sadzał cię w pierwszej ławce, gdzie tradycyjnie siada właściciel wsi, dziedzic.
- A jaki jest stosunek polskich polityków do Krzyżowej?
- Większym problemem jest słabe zainteresowanie stosunkami polsko-niemieckimi w ogóle. W Krzyżowej skupia się to jak w soczewce. Oczywiście cieszą nas spotkania obu parlamentów, ale władze generalnie nie mają pomysłu, jak wykorzystać Krzyżową do dialogu polsko-niemieckiego. Można ciągle organizować spotkania z niemieckimi politykami w Auschwitz, tylko to nie prowadzi do niczego poza pielęgnowaniem poczucia winy i promowaniem Polski jako miejsca obozów koncentracyjnych. Z takim pomysłem głęboko się nie zgadzamy, stąd Krzyżowa.
*Maryna Czaplińska - od początku związana z Krzyżową, organizator obchodów 20-lecia powstania Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego w Warszawie.
*Michał Czapliński - współtwórca i członek rady Fundacji Krzyżowa dla Porozumienia Europejskiego
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach