Młyn do mielenia ludzi
W 1966 roku pojechałem do Polski na wycieczkę. Podjeżdżam do wsi, a tam druty. To jeszcze Niemców trzymają? Dostałem paniki.
To był mały obóz koncentracyjny, ale cierpienia wielkie.
Katowanie na śmierć, głód. Przymusowe kąpiele w przeręblu. Strażnicy kazali więźniom gwałcić kobiety, lizać zwłoki, nosić na głowie czapki wypełnione własnym kałem. Był jeden, który zabijał ciosem młotka w głowę. Potrafił tak uderzyć w potylicę, że wypadało oko.
Krótko mówiąc: obozowa norma.
Tylko że tutaj strażnikami byli Polacy, a więźniami - Niemcy.
W każdym razie milicjanci i ubecy uważali ich za Niemców. Bo oni siebie nazywali różnie.Większość mówiła o sobie: tutejsi. Z Ciechocinka, Nieszawy, Aleksandrowa Kujawskiego i Wiktoryna - to był ich Heimat.
My żadne rasa pany
200-300 lat wcześniej ich pradziadowie przybyli z Prus, Pomorza, Szwabii. Osiedlili się między Płockiem a Toruniem. Budowali młyny i olejarnie. Między sobą rozmawiali po niemiecku. ...