Od wojny z Finlandią we wszystkich następnych wojnach moskiewscy generałowie stosowali tę samą taktykę zasypywania wroga górami trupów żołnierzy
70 lat temu rozpoczęła się wojna radziecko-fińska, którą Rosjanie za poetą Aleksandrem Twardowskim nazywają niesławną, bo pamiętają z niej przede wszystkim bezmyślne okrucieństwo, z jakim dowódcy radzieccy szafowali życiem setek tysięcy żołnierzy.
To był zaledwie początek. Później, już w czasie wojny z Niemcami i kolejnych wojnach toczonych przez imperium - od Afganistanu po Czeczenię - moskiewscy generałowie trzymali się tej samej taktyki zasypywania wroga górami trupów podwładnych.
Radziecka propaganda przez lata utrzymywała, że to agresywna, potężna i uzbrojona po zęby Finlandia napadła w listopadzie 1939 r. na miłujący pokój Kraj Rad. W rzeczywistości wszystko zaczęło się od prowokacji przypominającej wydarzenia sprzed zaledwie trzech miesięcy w Gliwicach, które Hitler wykorzystał jako pretekst do napadu na Polskę.
26 listopada 1939 r. major NKWD o nazwisku Akulewicz dostał rozkaz wystrzelenia siedmiu pocisków artyleryjskich w cel znajdujący się rzekomo na poligonie przy granicy z Finlandią. Dowódcy dali mu namiary. Wystrzelił. Trafił. W położoną po stronie radzieckiej wioskę ...