Dołączył: 20 Mar 2006 Posty: 10273 Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Wto 28 Mar, 2006 15:23
W tym samym czasie inna grupa została zagnana wzdłuż drogi do Inowrocławia, ale ta minęła płonący kościół i podążyła prostą drogą nad “Jezioro Jezuickie”. W grupie tej było około pięćdziesięciu mieszkańców Bydgoszczy, których pierwotnie zabrano z miasta w celu ewakuacji. Jednak wkrótce po minięciu kościoła, dowódca transportu zatrzymał ich i rozkazał oddzielenie kobiet i dzieci od reszty grupy. Kobiety zostały oderwane od swoich mężów
a dzieci wyrwane z ramion ojców a następnie mężczyzn zagoniono na pobliską polanę gdzie kazano im stać w rzędach po dwóch, kobietom natomiast kazano patrzeć z miejsca, w którym stały. Dwóch żołnierzy wyjęło karabin maszynowy z ciężarówki, ustawiło go na środku (polany) a następnie rozbujało go w celu sprawdzenia działania.
Następna grupa Niemców przybyła w tym momencie, ale byli oni zakuci w kajdanki, dwójkami. Strzelcy przestają na moment i zaczyna się długa rozmowa z nowoprzybyłymi. Niemki patrzą w odrętwieniu na kłócącą się grupę – czy ich eskorta zadziała wg swojego planu czy zdecydują nowoprzybyli? Ale w końcu ci drudzy decydują, karabin zostaje załadowany z powrotem na ciężarówkę, nowi więźniowie zostają wmieszani w pierwszą grupę i wszyscy ruszają ponownie, w kierunku wschodnim. Jedynie kobiety i dzieci muszą pozostać na miejscu. Obserwują przemarsz tak długo jak tylko można, ale wkrótce jedyne, co widzą to chmura dymu, która unosi się nad mężczyznami jak poruszająca się kolumna.
Długa kolumna maszeruje w ciszy. Nikomu nie wolno się do nikogo odzywać.
W innym wypadku straże atakują pałkami. Strażnicy są członkami wojskowej policji, znanej już ze swojej brutalności. Nie ujdą nawet 10 kroków nie kopiąc kogoś lub nie uderzając
w okolice nerek. Nadgarstki większości więźniów są zakrwawione od nagłych szarpnięć, jako że ostro zakończone kajdanki wiążą ich bardzo blisko. Kiedy jeden z więźniów zostaje uderzony drugi z pary również doznaje obrażeń. Krew płynie, więc z większości rąk a twarze są spuchnięte od wielu uderzeń.
Kiedy mijają Jezioro Jezuickie które w tym miejscu jest oddalone o około 100 metrów od drogi napotykają obozującą tam formację wojskową. Zaczyna się nowa dyskusja; wydaje się, że policja nie chce iść dalej; wolałaby pozostać w swojej jurysdykcji. Przekazuje, więc więźniów nowej grupie wojskowej i wraca ciężarówką do miasta. Gdy tylko policja odjeżdża oficer rozkazuje więźniom stanąć w długim rzędzie, twarzą w kierunku jeziora.
Razem jest tam 41 mężczyzn. Wszyscy stoją w białym piasku około 10 metrów od brzegu. Przed nimi woda pluska delikatnymi falami, wiatr szepcze delikatnie w pobliskich roślinach, słońce odbija się w tafli z letnią jasnością a niebo jest w całości wakacyjnie niebieskie. Większość mężczyzn przyjeżdżało nad to jezioro wiele razy, aby popływać; czyż nie było to najbardziej popularne miejsce na wyjazd dla mieszkańców miasta? Jak wiele ze swoich najlepszych wakacji spędzili właśnie tutaj, bawiąc się na plaży z żonami i dziećmi od świtu do zmierzchu? A teraz mają tu umrzeć, w tym miejscu gdzie spędzili tyle szczęśliwych godzin? Widzą przed sobą długi pomost sięgający jakieś 60 metrów wgłęb jeziora, z którego odpływali często w małych 4osobowych łódkach lub w większych grupach w ekskluzywnych żaglówkach. Wiedzą, że za nimi stoją małe pawilony, w których urlopowicze mogli kupić kawę albo lemoniadę dla dzieci i gdzie zespoły muzyczne przygrywały wieczorami beztroskim tancerzom. A teraz mają tu umrzeć, w swoim ulubionym miejscu..?
Nie wolno im się rozglądać, więc minuty wydają się być godzinami. Nie widzą również, co się dzieje za ich plecami, ale na pewno słyszą szczękanie samostrzelnych karabinów. Już po wszystkim – myślą – zegnajcie piękne jezioro i błękitna wodo. Nigdy więcej już tu nie popływam, nigdy więcej nie przetnę twojej powierzchni delikatnym uderzeniem wiosła ani nie przemknę pod białymi żaglami. A jednak nie słychać żadnego płaczu, żadnej prośby o litość – nieważne jak długa jest linia skazanych i jak młodzi ludzi się tam znajdują. Jeden z nich widzi odbicie swojej żony w wodzie po raz ostatni, inny przypomina sobie swoje dzieci bawiące się w piasku a inny młody człowiek, co dziwne, widzi oczyma wyobraźni obraz, który kochał wiele lat jak żaden inny: egzekucję jedenastu oficerów Schill’a. Na obrazie oni również stali w dwójkach skuci kajdankami tak jak on i inni więźniowie stoją tu dzisiaj. I decyduje on umrzeć tak jak umarli ci oficerowie; czy nie umiera on za Niemcy tak jak oni? Za te wspaniale Niemcy które kocha tak gorąco, dla których pracował całą młodość – teraz nie zobaczy swego ukochanego kraju ponownie, teraz może zrobić dla swej ojczyzny tylko jedno, może umrzeć honorową śmiercią ..
Właśnie pomyślał o honorowej śmierci, powtarza sobie honorowej jak ta ukochanych oficerów Schill’a kiedy okropny dźwięk wystrzałów wybucha za jego plecami, spada na nich z tuzina ryczących karabinów a grad ołowiu spada na nich. Połowa ofiar upada od razu, ale po prawej chłopak wciąż stoi, sam, jego towarzysz leży martwy u jego boku, jedynie ręka jego wciąż sięga stojącego, przywiązana na zawsze kajdankami. I ten młody człowiek rozdziera koszulę lewą ręką, uderza się pięścią w pierś i w pozie sławnego porucznika von Wedell, krzyczy: „Heil Hitler … Heil Hitler … Heil Hitler…..” dopóki ogień strzelecki nie zbija go na ziemię.
Przy jego ostatnim krzyku ostrzał nagle się kończy. Czy ktoś w końcu przyszedł, aby powstrzymać strzelających? Czy zbawca pojawił się w końcu? Niektórzy z umierających odwracają głowy i w zdumieniu widzą że żołnierze uciekają. Większość z nich długimi krokami ucieka za pawilony. Wielu w panice wskakuje w zarośla. I w nagłej ciszy umierający widzą powód – wysoko nad nimi niemiecki samolot unosi się w powietrzu. Żołnierze ukryli się w strachu przed niemieckim bombardowaniem.
“Widzicie nas tam w górze?” Bezgłośny płacz więźniów unosi się w niebo, “czy widzicie, co się dzieje waszym braciom tu na dole? Zrzućcie bomby, nawet jeśli traficie nas
z nimi – podarujcie nam końcowy triumf utopienia ich w waszym ogniu ..”
Ale kilka ofiar nagle odzyskała całkowita jasność. W desperacji szarpią kajdankami, które łączą ich nieubłaganie/nieugięcie z ciężkimi ciałami zabitych towarzyszy. Jeśli nie wykorzystają tego momentu do ucieczki …. Ale koniec końców tylko sześciu mężczyznom udaje się wykorzystać te chwile na ucieczkę. Jednemu z nich udaje się nawet siłą desperacji zdjąć kajdanki z nadgarstka martwego towarzysza. Pozostałych pięciu było nieskrępowanych i na szczęście tylko lekko rannych. Ten, który uwolnił się od kajdanek, starszy mężczyzna
o imieniu Reinhardt, natychmiast pobiegł do wody i odpłynął niezauważony na trzcinową wyspę gdzie się ukrył a inny mężczyzna o imieniu Gruhl dotarł do jednego z pawilonów, gdzie ukrył się pod palami wspierającymi. Los dopadł jednak pozostałych czterech. Jeden
z nich był tak mocno ranny, że umarł wkrótce w jednej z łódek, do której udało mu się dostać niezauważonym. Pozostali zostają zastrzeleni jak króliki podczas ucieczki wzdłuż jeziora…
Niemiecki samolot jednak kontynuuje głośną podróż po niebie. Pilot nie widział masakry z dużej wysokości i jak mógł zgadnąć, że działy się takie rzeczy! I tak Polacy wychodzą z ukrycia i jak pijani przemocą szaleńcy rzucają się na ostatnie ofiary – czy strach, który właśnie przeżyli pozbawił ich zmysłów, czy ucieczka kilku ofiar rozłościła ich do białości? Teraz kilku bije ostatnich umierających Niemców końcówkami strzelb/karabinów
a nimi dźgają bagnetami upadłe ciała aż niektóre pokrywają się prawie 30 ranami kłutymi. Później zaciągają wszystkich 38 ludzi do doku, ciągną ich za ręce i nogi przez 60 metrów desek na zewnętrzny koniec pomostu i wrzucają ciała do głębokiego jeziora.
Ale, jako że ledwie połowa z ofiar nie żyje, podczas gdy większość jest „tylko” ranna
i wciąż próbuje uratować się odpływając, nowa seria ognia kieruje się w ich stronę. Niektórzy trzymają się słupów pomostu – wystrzały miażdżą ich palce a bagnety wbijane są w ich ramiona, – podczas gdy inni ostatnimi siłami dopływają do pobliskich łódek gdzie trzymają się burt podziurawionymi kulami dłońmi. Ich blade twarze, które nie wydają się już ludzkie po horrorze, które widzieli, służą za cel dopóki, również ci nieszczęśnicy puszczają swoja ostatnią kotwicę i wpadają do wody odrzuceni uderzeniem pocisków. Przez długi czas, zakrwawione głowy unoszą się wśród fal walcząc z wodą a błagające spojrzenia skierowane są na mostek ale ostrzał trwa dopóki ostatni z nich tonie w głębinach ..
Podpisy pod zdjęciami:
1. Nieznany mężczyzna, około 40 lat, jeden z grupy zamordowany nad jeziorem Jezuickim. Duży otwór wylotowy kuli świadczy, że użyto karabinu/strzelby (rifle). Zamordowany mężczyzna był jedną z podgrup zamordowanych nad jeziorem – 12 mężczyzn, którzy byli związani linami do wiązania bydła.
2. Willie Heller, 19 lat. Jeden z zamordowanych nad jeziorem. 33 rany kłute sztyletami lub bagnetami. Strzałka wskazuje śmiertelne uderzenie, które przerwało kręgosłup w odcinku szyjnym.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach