Wysłany: Sob 21 Lis, 2015 20:22 Reportażowo - wypadki, pożary, katastrofy budowlane i inne
EDIT by ADMIN:
Inauguracja tematu. Wielokrotnie przemierzając ulice natrafiamy na miejsca, które w danej chwili stały się świadkami rozmaitych zdarzeń.
Wybiega to poza ramy forum, stąd też to miejsce na tego typu fotorelacje.
Cykl otwiera Inowrocław w dniu 21 listopada 2015r.
Dołączył: 20 Mar 2006 Posty: 10266 Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Śro 13 Sty, 2016 16:22 katastrofa budowlana w Łodzi
Długo tego nie ruszają, a zatem "jest coś na rzeczy...".
Nikt nie zginął, więc ze śledztwem nie będą się spieszyć.
Warto byłoby zrobić zdjęcia od tej mniej opatrzonej strony, która wskazy=uje, że pierwotnie budynek ten był związany z przeznaczeniem fabrycznym
Dołączył: 20 Mar 2006 Posty: 10266 Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Czw 23 Cze, 2016 11:16
Właśnie taki widok zastałem będąc ostatnio przejazdem w Łodzi
Chciałem pokazać kolegom zawalisko, a tu wszystko wyczyszczone.
(z samochodu, a zatem zdjęć nie robiłem ).
To coś dla odmiany, 8 lipca br., wizualnie mniejsza groza, w zamian za to cierpienie ptaka, który został uwięziony pomiędzy blachami opierzenia dachu/elewacji...
Dołączył: 20 Mar 2006 Posty: 10266 Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Wto 12 Lip, 2016 06:22
Pozytywną postacią, której żywot "Jerzego" nie był obojętny, był Pan geodeta, który z ramienia wypełnianych obowiązków zagląda do studzienek. Z racji, że przekraczało to jego możliwości techniczno-logistyczne wezwał/powiadomił służbę z prośbą o pomoc
Już polubiłam geodetę za empatię.
A ja na swojej działce wyciągnełam małego kociaka który wpadł do dołu dość głębokiego.To ze głęboki to jeszcze nie koniec, dół był dość wąski.Kociak oszalały ze strachu a obok dołu siedziała mama kocica rozpaczliwie wzywając pomocy. Drabina do dołu, rękawiczki tak na wszelki wypadek gdyby kociak nie docenił mojej akcji.Kotka wyjęłam chwytem za grzbiet, oczywiście dość szybko czmychnął, ale wzruszyła mnie mama kociaka która jeszcze przez chwilę stała obok i miałcząc dziękowała. Szkoda że nie wpadłam na to aby zrobić kilka fotek.
[ Dodano: Pią 05 Sie, 2016 20:17 ]
Łódż. osy opanowały plac zabaw dla dzieci w samym centrum miasta.Faustus poznajesz.
osy nie chciały pozować do fotki.
[ Dodano: Pon 29 Sie, 2016 19:15 ]
Łódz.. to tylko ćwiczenia
Dołączył: 20 Mar 2006 Posty: 10266 Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Sob 11 Mar, 2017 22:23
Dziś materiał wprost z profilu Akcja998 na FB, na łamach którego znaleźć możemy również pozytywne/pogodne sceny z życia wzięte :
"Sobotnie popołudnie, służba mija swoim tokiem - znającym realia służby w PSP o sobocie gospodarczej, dodatkowo wzbogaconej szkoleniem OSP pisać nie muszę Czas więc na relaks w ramach służby... Napilibyśmy się kawy? Jasne!
Ten entuzjazm przerywa padająca z głośników zapowiedź: "wyjazd zastępu (...) uwięziony ptak w szybie wentylacyjnym (...)". No to się napiliśmy ;/
W drodze "do" miałem tylko nadzieję, że będzie to gdzieś na wysokości, byleby nie na parterze... Jak to zwykle bywa z przekorą losu, myślenie życzeniowe jest odwrotnie proporcjonalne do rzeczywistości - przynajmniej w odniesieniu do mojej osoby , "nie zawiodłem się" - parter Dalej to już schemat obyczajowy: wylot szybu wentylacyjnego zlokalizowany w strefie podsufitowej, "stwór" na poziomie posadzki, a zatem niecałe 3m, łazienka, kafelki i zagwozdka: co zrobić, żeby nie wygenerować strat w mieniu (lokatorki) oraz nie wpędzić do grobu życia, na tą chwilę jeszcze nie rozpoznanego zwierzęcia, choć wg relacji należy spodziewać się ptaka, który od dwóch dni sporadyczne łopocze skrzydłami wydając dźwięki niczym z filmu grozy Alfreda Hitchcocka z 1963 roku pt. "Ptaki"
"Wynalazków" mieliśmy kilka, jednak ulegały one modyfikacjom w miarę upływającego czasu i nikłej (przynajmniej na początku, do czasu kiedy uświadomił sobie, że jesteśmy po jego stronie) woli współpracy ze strony zwierzęcia. Ostatecznie zwyciężyła elastyczna doniczka, która w połączeniu z elementami wchodzącymi w skład zestawu ratownictwa wysokościowego, stworzyła układ, za pomocą którego Franz, bo tak nazwaliśmy naszą kawkę (od Franza Kafki), raczył wyjść ze swojej kryjówki. Po drodze miał jeszcze kilka rozterek, stąd też raz po raz zawracał, łącznie z ponownym schronieniem się w szybie! Jednak wola życia na wolności wzięła górę i podjął się współpracy oddając się bez walki w nasze dłonie, z których uwolniony został dopiero na łonie natury
Na sam koniec oprócz podziękowania dla załogi za kreatywność i zaangażowanie w działanie, nasuwa się taki morał z tej historii:
Każdy ma taką kawkę na jaką zasłużył
P.S. Zdjęć sporo, ale i obiekt wdzięczny/fotogeniczny i jak to bywa w takich przypadkach, być może przydadzą się komuś w przyszłości, kiedy staniecie w obliczu podobnego wyzwania "
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach