Waffen-SS (niem. Zbrojne SS) – zbrojne oddziały niemieckiej nazistowskiej formacji paramilitarnej Schutzstaffeln (SS) (niem. Szwadron Ochronny), znane również pod skrótem SS.
Oddziały zostały utworzone w maju 1940 rozkazem Himmlera, ale już wcześniej istniało kilka elitarnych pułków funkcjonujących w ramach SS (SS-VerfĂźgungstruppen, SS-VT), które walczyły w kampanii wrześniowej. Służyło w nich 18 000 żołnierzy. Przed kampanią we Francji postanowiono rozbudować Waffen-SS do czterech dywizji. W czerwcu 1941 roku formację tę tworzyły 4 dywizje i wiele samodzielnych brygad. Służyło w nich łącznie 220 000 żołnierzy.
Po ataku na ZSRR doceniono bitność esesmanów i zaczęto tworzyć kolejne dywizje, w tym z ochotników z innych państw, np. z Norwegii, Danii, Holandii, Belgii, Łotwy. Z czasem powstały jednostki bośniackie, ukraińskie i inne. Pod dowództwem Waffen-SS walczył również korpus kozacki.
W grudniu 1944 Waffen-SS osiągnęło szczyt swojego rozwoju. W jego skład wchodziło 38 dywizji (niektóre nie w pełni skompletowane), około 15 brygad i mnóstwo mniejszych jednostek, w których służyło aż 950 000 żołnierzy, z czego Niemcy stanowili niewiele ponad jedną trzecią (nie licząc volksdeutschów). Waffen-SS miało także sztab armii (6 Armia Pancerna SS) i 16 sztabów korpusów.
W końcowej fazie wojny kilka elitarnych dywizji Waffen-SS (m.in. Leibstandarte SS Adolf Hitler,Totenkopf, Wiking, Das Reich, Hohenstaufen, Hitlerjugend, Nederland) było najlepiej wyposażonymi i najbitniejszymi oddziałami armii niemieckiej.
Ponosząc ogromne straty (w kwietniu 1945 było już tylko 580 000 żołnierzy), oddziały Waffen-SS walczyły do końca wojny. Mają na koncie wiele zbrodni, z których większość popełniły na froncie wschodnim. Jako część SS, Waffen-SS zostało uznane przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze za organizację zbrodniczą.
Z powodu odrębnej struktury dowodzenia i własnych służb łączności oddziały Waffen-SS miały trudności z bliską współpracą z wykonującymi te same zadania oddziałami Wehrmachtu. Kultywujący pruską tradycję oficerowie Wehrmachtu żywili szczerą pogardę do swoich odpowiedników z Waffen-SS, gdyż zgodnie z prawdą twierdzili, że kariera kadry Waffen-SS zależała w równym stopniu od ich "zapału ideologicznego" co od ich zdolności dowodzenia na polu bitwy. Fakt, że oddziały Waffen-SS były faworyzowane przez Hitlera i innych funkcjonariuszy NSDAP podczas decydowania o przydziałach sprzętu i rekrutów, także wpływał negatywnie na współpracę miedzy Waffen-SS a Wehrmachtem, który uważał, że wykorzystałby te środki w znacznie bardziej efektywny sposób.
Często spotykana opinia o dużej wartości bojowej oddziałów Waffen-SS może mieć źródło w częstym wykorzystywaniu tych oddziałów do akcji przeciwpartyzanckich, policyjnych i represyjnych, gdzie łatwo można było zawyżać bojowe sukcesy wliczając do zabitych po stronie przeciwnej zamordowanych cywili. W konfrontacji z regularnymi wojskami lub dobrze uzbrojoną partyzantką SS-mani ponosili często straty przeczące ich sławie. Przypadki walki do ostatniego naboju wiążą się prawdopodobnie ze strachem przed ponoszeniem odpowiedzialności za zbrodnie wojenne w przypadku dostania się do niewoli. Dużą rolę w kreacji legendy Waffen-SS miała również oficjalna hitlerowska propaganda.
Bitność tych jednostek opisują także żołnierze amerykańscy, którzy walczyli w Ardenach i lasach Hurtgen. Wiąże się to z tym, że po masakrach na Aliantach od 7 do 22 czerwca 1944 roku amerykanie często stosowali samosądy za żołnierzach noszących insygnia SS oraz były niepisane rozkazy o "nie staraniu" się brania jeńców Waffen-SS. Ten fakt historia, zwłaszcza w zachodnim wydaniu, omija szerokim łukiem.
Jimi, nie zauważyłem w wykazie narodowości polaków.. A był, aż wstyd się przyznać, jeden batalion polski. Jak odnajdę materiał, to podrzucę do tematu.
Jimi, nie zauważyłem w wykazie narodowości polaków.. A był, aż wstyd się przyznać, jeden batalion polski. Jak odnajdę materiał, to podrzucę do tematu.
Z tym baonem to przesadziłeś. Podawałem kiedyś informację o kompanii Jagdeinsatz Polen.
Jimi, nie zauważyłem w wykazie narodowości polaków.. A był, aż wstyd się przyznać, jeden batalion polski. Jak odnajdę materiał, to podrzucę do tematu.
Z tym baonem to przesadziłeś. Podawałem kiedyś informację o kompanii Jagdeinsatz Polen.
Widzę, ze strasznie "kolega" śledzi moje wypowiedzi, czy mam to brać za zaszczyt, czy czeka pan na jakieś moje potknięcie lub przejęzyczenie.. I nie życzę sobie tykania z pana strony. Jasne "kolego".. myślisz, że jak napiszesz baon, to będziesz bardziej "cool". Batalion to batalion. Chciałeś błysnąć używając starej nazwy.. na mnie, to nie zrobiło najmniejszego wrażenia jeśli ci o to chodziło, mocium panie.
Dołączył: 20 Mar 2006 Posty: 10273 Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Pon 29 Cze, 2009 23:42
PAX
Bez zadym tu proszę
Baon czy batalion - "wsio rawno".
Wątek konstruktywnie proszę rozwijać, bez off topów z drapaniem się koty jedne *:!:
* (w stosunku do mojego stopnia )
Zagadnienie podejmujące uczestnictwo polaków w obcych formacjach jest bardzo interesujące i mam nadzieję, że i tym się w odpowiednim czasie zajmiemy....
Jeśli chodzi o batalion w strukturach niemieckich to przychodzi mi na myśl Schutzmannschafts-Bataillon (Batalion policyjny nr 202). Z innych, Goralische Division SS (ale Ci zdezerterowali w większości zanim dojechali do Trawnika). Jestem ciekaw więc tych obiecanych przez szeregowca materiałów.
Dołączył: 20 Mar 2006 Posty: 10273 Skąd: Piękny kraj!
Wysłany: Wto 30 Cze, 2009 02:14
W oczekiwaniu na Szeregowego, to co na szybko w sieci znalazłem:
Polnische Polizei (granatowa policja) - Formowana przez wyższego dowódcę SS i Policji w GG. Członkowie: wszyscy funkcjonariusze przedwojennej Policji Państwowej na obszarze GG. Liczba 13 500
Batalion 202 - Formowany przez Kommandeur der Ordnungspolizei Warschau. Członkowie: ochotnicy, volksdeutsche, granatowi policjanci (przymusowo). Liczba 583
Góralski Legion Ochotniczy - Formowany przez SS w ramach planu przekształcenia górali w Goralenvolk i utworzenia dla nich separatystycznego państwa na Podhalu. Członkowie: posiadacze góralskiej karty rozpoznawczej, a w praktyce wobec braku ochotników - przymusowo wcielani mieszkańcy Podhala. Liczba 140 (maksymalnie)
Brygada Kawalerii SS, 1 Brygada Piechoty SS Formowane przez najpierw Totenkopf. Członkowie mężczyźni wpisani do I, II oraz III grupy niemieckiej listy narodowościowej z terenów GG (przymusowe wcielenia i ochotnicy). Liczba 13 500 (przewidywany etat obu brygad)
Legion Polski Formowany przez Abwehrę. Członkowie jeńcy polscy. Liczba 63
Jednostka polska - Formowana przez Wehrmacht. Członkowie: ochotnicy spośród więźniów, jeńców, robotników przymusowych. Liczba 471 (docelowo 12 tys., jednostka ostatecznie niesformowana)
Grupa Armii A, Grupa Armii Środek Formowane przez Wehrmacht w ramach rekrutacji z jesieni 1944 r. Członkowie: ochotnicy narodowości polskiej, wyłącznie do służb pomocniczych obu tych grup armii. Liczba 6000 (pod koniec 1944 r.)
Przepraszam poniosło mnie Wielki Wodzu. Skoro jednak pan kazet posiada taki materiał, to niech go wstawi, a nie gada po próżnicy. Niestety jak na złość mój jakby "diabeł ogonem nakrył i znaleźć nie mogę". Jak go odszukam natychmiast wstawię. Ale nie ma tego złego, wątek o Polakach ruszył z miejsca, a był "dziewiczy" .
Co do Tottenkopf to nie wierze coś w te polskie szeregi. Dywizja, pierwotnie straż obozów koncentracyjnych, miała drastyczną rekrutację. Tylko ochotnicy czyści rasowo. Wzrost 173 cm, rysy nordyckie, obywatel Rzeszy Niemieckiej. Stosowano te wymogi nieugięcie do 1941 r.
Tych standardów pilnował do końca sam dowódca tej dywizji Teodor Eicke.
Moje źródło:
Christian Mann - "Zbrodnicze dywizje SS. SS-Tottenkopf, historia dywizji Waffen SS"
Waffen-SS, czyli zbrojne ramię SS (Schutzstaffeln der NSDAP - Sztafety Ochronne NSDAP) utworzono formalnie na początku 1940 r. (wcześniej funkcjonowały pod innymi nazwami - m.in. SS-VerfĂźgungstruppen - i brały udział m.in. w napaści na Polskę w 1939 r.). W czasie wojny rozbudowano je do blisko 40 dywizji, w których w szczytowym momencie służyło około 950 000 żołnierzy. Waffen-SS było niezależne od Wehrmachtu i podlegały mu jedynie pod względem operacyjnym. Jego dywizje utworzone były jako formacje elitarne i taka też opinia o nich przetrwała po wojnie. Po części jest to zasługa niemieckiej propagandy lat wojny, po części tego, że istotnie niektóre dywizje były najlepiej wyćwiczonymi, wyposażonymi i walczącymi niemieckimi oddziałami.
Część kadry Waffen-SS wywodziła się z załóg obozów koncentracyjnych. Żołnierze Waffen-SS w czasie wojny popełnili liczne zbrodnie wojenne na jeńcach i cywilach. Do najgłośniejszych, popełnionych na Polakach, należą:
mord ponad 870 mieszkańców Huty Pieniackiej, 28 lutego 1944 (14 Dywizja Grenadierów SS "Galizien");
mord około 10 000 mieszkańców warszawskiej Ochoty w trakcie tłumienia powstania warszawskiego, 4-25 września 1944 r. (29 Dywizja Grenadierów SS);
zbrodnie popełnione na ludności cywilnej Warszawy, powstanie warszawskie 1944 r. (5 Dywizja Pancerna SS "Wiking");
liczne mordy na cywilach warszawskiej Woli, liczbę ofiar szacuje się na kilkadziesiąt tysięcy, powstanie warszawskie 1944 r. (SS-Sturmbrigade Dirlewanger);
mordy cywili w różnych rejonach Polski popełniane w latach 1942-1944 r. podczas akcji przeciwpartyzanckich (8 Dywizja Kawalerii SS "Florian Geyer");
spalenie żywcem 32 jeńców z 1 Armii Wojska Polskiego w Podgajach, 31 stycznia 1945 r. (część źródeł podaje, że była to łotewska 15 Dywizja Grenadierów SS; niektórzy historycy przypisują jednakże tę zbrodnie innej jednostce Waffen-SS, złożonej głównie z Niemców tzw. Kampfgruppe "Scheibe").
Przytoczone powyżej fakty dobrze pokazują, jak wątpliwym "zaszczytem" była służba w Waffen-SS. Oczywiście nie każdy członek tej formacji był zbrodniarzem, jednakże przynależność do niej rzuca się cieniem na całość wojennej służby danego żołnierza. Latem 2006 r., gdy noblista GĂźnther Grass w wywiadzie dla niemieckiej gazety oznajmił, że w latach 1944-1945 jako siedemnastolatek walczył w dywizji pancernej Waffen-SS, w mediach zawrzało, a władze Gdańska poważnie rozważały możliwość odebrania Niemcowi honorowego obywatelstwa miasta.
W 1946 r. decyzją Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze Waffen-SS jako część SS zostało uznane za organizację zbrodniczą. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że współczesne spojrzenie na Waffen-SS opiera się na czarnej legendzie tej formacji i jest wypaczone na jej niekorzyść. O ile część oddziałów (zwłaszcza narodowościowe, przeznaczone głównie do zwalczania partyzantki i akcji pacyfikacyjnych) miały na sumieniu dziesiątki zbrodni wojennych, o tyle wśród zwykłych "frontowych" niemieckich dywizji (np. pancernych) poziom zbrodniczości niekoniecznie wykraczał poza to, co na froncie robiły oddziały Wehrmachtu. W 1953 r., podczas publicznego wystąpienia w Hanowerze, kanclerz RFN Konrad Adenauer stwierdził nawet, że służący w Waffen-SS byli takimi samymi żołnierzami, jak wszyscy inni.
Powszechnie ugruntowało się przekonanie, że Polacy (rozumiani - tutaj i w dalszej części tego artykułu - jako obywatele polscy narodowości polskiej) w czasie wojny nie służyli w Waffen-SS. Zwykle argumentuje się to tym, że do Waffen-SS przyjmowano jedynie ochotników, a nawet jeśli jakikolwiek Polak zgłosiłby się do Waffen-SS i tak nie mógłby podjąć służby ze względów narodowościowych. Stoi to jednak w jaskrawej sprzeczności z obecną wiedzą historyczną i licznymi relacjami, na które natknąć się można w różnych źródłach.
Warto się im przyjrzeć.
Bolesław Dobrski, autor wspomnień "Byłem żołnierzem Wehrmachtu", opisuje spotkanie ze swoim kolegą z Pomorza, Alojzym ("Alosiem"), i rozmowę na temat wojennych przeżyć, która miała miejsce wiosną 1943 r. Dobrski podaje dość szczegółowe informacje na temat losów Alojzego, m.in. że walczył pod Stalingradem, a po rozbiciu swojej jednostki został "przezbrojony i przemundurowany", a następnie wcielony do pułku Waffen-SS . W esesmańskim mundurze został ranny i jako rekonwalescent odwiedził rodzinne strony, czyli Pomorze. Według relacji Dobrskiego obawiał się on możliwości pozostania w szeregach Waffen-SS na stałe.
Informacja o służbie w wojskach pancernych Waffen-SS Polaka znajduje się także w książce "PzKpfw VI Tiger", monografii słynnego niemieckiego czołgu. Jej autor Janusz Ledwoch w akapicie poświęconym okolicznościom śmierci SS-HauptsturmfĂźhrera Michaela Wittmana, dowódcy 101 Batalionu Czołgów Ciężkich SS, powołuje się na relację F. R. z Poznania, który w sierpniu 1944 r. w okresie walk w Normandii był żołnierzem tej jednostki.
Dwa przypadki służby w Waffen-SS Polaków odnotowano także w książce "Dziadek w Wehrmachcie". Autorka Barbara Szczepuła przeprowadziła w niej szereg rozmów z weteranami niemieckiego wojska oraz ich rodzinami. Jedna z rozmówczyń Szczepuły powiedziała, że jej kuzyn był w Waffen-SS. W innym miejscu książki znajduje się relacja byłego żołnierza Wehrmachtu, który wspomina, jak Rosjanie przed repatriacją do Polski jeńców sprawdzali, czy na ciele danej osoby nie ma esesmańskich tatuaży. Ów weteran zapamiętał, że dwóch Polaków z powodu odnalezienia u nich takich tatuaży nie zostało zwolnionych z niewoli.
Kolejna wzmianka o Polakach w Waffen-SS pojawia się w dokumentach polskiej 1 Dywizji Pancernej, która od 1944 r. walczyła w Europie. W "Komunikacie Informacyjnym nr 3 za czas 031800 do 041800 [za czas od 3 sierpnia godz. 18.00 do 4 sierpnia godz. 18.00]" znajduje się zapis: "Dywizje SS mają pewien procent Ukraińców, Czechów i Polaków. 1 SS i 12 SS należą do tej grupy". W komunikacie mowa o 1 Dywizji Pancernej SS "Leibstandarte Adolf Hitler" oraz 12 Dywizji Pancernej "Hitlerjugend", które w sierpniu 1944 r. walczyły w Normandii. Jednostki te były dywizjami niemieckimi, toteż wśród Polaków musieli być albo obywatele niemieccy narodowości polskiej, albo Polacy ze Śląska, Wielkopolski lub Pomorza, wpisani na volkslistę. Dokument obejrzeć można na osobnej podstronie.
Inne źródło mówiące o Polaku w Waffen-SS to wspomnienia SS-StandartenfĂźhrera (potem SS-BrigadefĂźhrera) Kurta Meyera, dowódcy 25 pułku grenadierów pancernych SS ze składu 12 Dywizji Pancernej "Hitlerjugend". Meyer w powojennym procesie (przeprowadzonym w grudniu 1945 r. w Aurich w Niemczech) został oskarżony o zbrodnie wojenne, m.in. o morderstwo na kanadyjskich jeńcach wojennych 8 czerwca 1944 r. Świadkiem oskarżenia był Polak, SS-Sturmmann Jan Jesionek. Latem 1944 r. służył on w 12 dywizji SS i - jak zeznał w procesie - widział, jak Meyer wydał polecenie rozstrzelania jeńców. Meyer w swych wspomnieniach napisał, że Jesionek pochodził z Górnego Śląska, a do Waffen-SS trafił w 1943 r., w okresie, gdy jego ojciec był trzymany w niemieckim więzieniu.
Dzięki uprzejmości znajomego historyka wojskowości dotarłem również do niezwykle interesującego dokumentu, mianowicie karty pocztowej (skany obu stron prezentowane są poniżej). Pocztówka została napisana 5 grudnia 1944 r. przez SS-Grenadiera (szeregowego Waffen-SS) Stanisława M. do Biura Informacyjno-Ewidencyjnego Polskiego Czerwonego Krzyża w Krakowie. Prosi on o pomoc w odnalezieniu matki, zamieszkałej dotychczas w miejscowości Urycz w Galicji (koło Stryja). Data nadania pocztówki wskazuje, że jej nadawca został oddzielony od matki linią frontu (Stryj został zajęty przez Armię Czerwoną w lipcu 1944 r.) i Czerwony Krzyż był wówczas ostatnim organem mogącym pomóc w odnalezieniu rodzicielki (Kraków też został zajęty przez Rosjan wkrótce potem, 18 stycznia 1945 r.). Język, w jakim napisano wiadomość, a także imię i nazwisko nadawcy i osoby poszukiwanej sugerują, że mamy do czynienia z następnym Polakiem w szeregach Waffen-SS. Dokument uzupełniony o dodatkowe słowa komentarza obejrzeć można na osobnej podstronie.
Na wyjaśnienie zasługuje bardzo istotna kwestia, mianowicie jaką drogą Polacy trafiali do Waffen-SS. Istniały dwie możliwości. Część z nich mogła wstąpić ochotniczo - Jarosław Gdański w swoim artykule poświęconym Polakom walczącym po stronie Niemców wspomina m.in. o nieznanym z nazwiska nauczycielu, oficerze rezerwy Wojska Polskiego, który ochotniczo zaciągnął się do Wehrmachtu, a po przeniesieniu do Waffen-SS służył i poległ na froncie wschodnim w składzie 2 Dywizji Pancernej SS "Das Reich". Dosłużył się stopnia SS-RottenfĂźhrera (odpowiednik starszego szeregowego w polskiej armii). Założyć można, że nie był on jedynym Polakiem, który zdecydował się na ochotnicze zaciągnięcie się do tej formacji.
Dużo ważniejsza w kontekście tematyki niniejszej strony internetowej jest kwestia przymusowego wcielania Polaków do Waffen-SS. Do drugiej połowy 1942 r. żołnierze służący w Waffen-SS pochodzili wyłącznie z ochotniczego zaciągu. Potem trafiali tam także rekruci Wehrmachtu, przekazywani przez komisje poborowe niezależnie od swojej woli (jedynym kryterium było zdrowie i warunki fizyczne przyszłego żołnierza). Pierwszymi dwiema dywizjami utworzonymi w dużej mierze z poborowych, były 9 Dywizja Pancerna SS "Hohenstaufen" i 10 Dywizja Pancerna SS "Frundsberg". Do Waffen-SS przekazywano także rekrutów z polskich ziem, wcielonych do III Rzeszy, głównie ze Śląska (pisze o tym w swych artykułach m.in. wspomniany J. Gdański). W niektórych źródłach (np. w książce Leszka Olejnik "Zdrajcy narodu?") spotkać można informację, że pobór dotyczył tylko I i II grup DVL, jednak z całą pewnością poborowi z III grupą volkslisty także trafiali do Waffen-SS.
Najlepszym chyba dowodem jest dokument, do którego udało się dotrzeć autorowi niniejszego artykułu. Jest to książeczka wojskowa (WehrpaĂ) Polaka ze Śląska, Franciszka W., który w czerwcu 1944 r. trafił do Waffen-SS. W dokumencie wyraźnie podana jest informacja o obywatelstwie: w rubryce tej wpisano "D.V.L. 3" ("Deutsche Volksliste 3" - III grupa volkslisty) i "D.R.a.W." ("Deutsches Reich auf Widerruf" - Rzesza Niemiecka na odwołanie). Dodatkowo podane jest, że W. został wcielony jako poborowy ("Wehrpflichtiger"), a nie ochotnik, a także, że służył w 1 Dywizji Pancernej SS "Leibstandarte Adolf Hitler". Dokument z dokładniejszym komentarzem obejrzeć można na osobnej podstronie. Jak widać, informacje o Franciszku W. oraz wspomnianym wcześniej Janie Jesionku dobrze korespondują z treścią komunikatu polskiej 1 Dywizji Pancernej, sygnalizującym obecność w 1 i 12 Dywizji Pancernej SS Polaków.
Bardzo ciekawa relacja dotycząca innego sposobu wcielania do Waffen-SS na Górnym Śląsku ukazała się w 1996 r. na łamach "Gazety Wyborczej". Antoni Elsner (w 1944 r. powołany do Wehrmachtu) w swym liście do redakcji ustosunkował się do artykułu zamieszczonego w "Wyborczej", w którym podano informacje o rzekomym ochotniczym wstąpieniu do Waffen-SS młodych Ślązaków. Oto fragment listu Elsnera:
(...) Dwóch moich kolegów ze szkolnej ławki, którzy byli synami powstańców śląskich zostało WCIELONYCH do Waffen-SS. Nazywali się Paweł B. i Tadeusz Sz., obaj z rocznika 1926. Jak doszło do "OCHOTNICZEGO" zaciągu Pawlika B. opowiem, ponieważ byłem świadkiem jego wcielenia do Waffen-SS. Świadomie rezygnuję z analizy problemu na korzyść zwykłej relacji. Oto ona:
W październiku albo w listopadzie 1943 roku w "Ostoberschlesischer-Kurier" ukazało się urzędowe ogłoszenie, dotyczące młodzieży męskiej 1926 rocznika. Mieliśmy się dnia tego a tego o godzinie dziewiątej rano stawić w ogrodzie przy "HĂźttenbeamten-kasino" przy Hucie Batory (BismarckhĂźtte). Stawiło się kilkuset młodzików. Po co? Nikt nic nie wiedział.
Nasza ciekawość została zaspokojona o godzinie dziewiątej trzydzieści: przed kasyno zajechały trzy samochody osobowe i jedna ciężarówka. Pasażerami samochodów osobowych byli oficerowie Waffen-SS, a pasażerami ciężarówki zwyczajni SS-mani z bronią krótką. Czego tutaj szukają "trupie czaszki"? Okazało się, że mieli apetyt na nas...
Najpierw otoczeni w ogrodzie, a potem wtłoczeni do sali teatralnej kasyna, zostaliśmy poddani OCHOTNICZEMU zaciągowi do Waffen-SS. Zaraz na początku nas pomierzono. Uszczęśliwieni kurduple, chłopcy wzrostu poniżej 168 cm, mogli sobie pójść do domu. Następnie z tłumu wyłuskali szkolarzy z Oberschule, którzy potem byli potrzebni jako "pisarze" wypełniający rubryki werbunkowych arkuszy formatu 2 x A4. Ponieważ byłem uczniem inteligenckiego zawodu w hucie, przydzielono mnie do grona pisarczyków.
Wśród nas coraz liczniejsza grupa zaczęła podejrzewać, że oficerowie Waffen-SS działali bez porozumienia z Wehrbezirkskommando [okręgowa komisja wojskowa]. Podczas poboru kilka tygodni wcześniej zostałem zakwalifikowany do lotników (Luftwaffenreserve I). To my, przyszli lotnicy, przez zwolnionych kurdupli daliśmy znać oficerom z Wehrbezirkskommando, co się działo w Hajdukach.
Zjawili się w komplecie z komendantem na czele, gdy werbunek był w pełnym toku: kilku lekarzy w białych kitlach badało zdrowie golasów, a ich pomocnicy, sanitariusze, byli zajęci "szwancparadą" i hemoroidami. Zdrowym byczkom wręczano arkusze z rubrykami do wypełnienia i odsyłano ich do pisarzy za rzędem ustawionymi stołami.
Czym skończyła się oficerska awantura? Wyrwano ze szponów Waffen-SS wszystkich kandydatów do Kriegsmarine i Luftwaffe. Zatrzymali inteligentów, którzy mieli spisywać dane personalne pechowców.
Pamiętam, z jakim uczuciem robiłem to, co mi kazano. Zaręczam, że nie pamiętam ani jednego entuzjazmu w oczach przyszłych SS-manów. Pamiętam i tę scenę, ponieważ dzwoniono na Anioł Pański, że w samo południe stanął przed moim stołem nagi Pawlik B., syn powstańca śląskiego. Nachylił się i szepnął do mnie po polsku: - Tonik, zrób coś!
Z osiemnastu rubryk wypełniałem tylko trzy (czy nie sprytnie to było pomyślane!). Czy kartę Pawlika mogłem zlikwidować? Nie. Dlatego, że nas, pisarzy, nadzorował spacerujący wzdłuż stołów SS-man. Ale w ramach tego, co było możliwe zrobiłem: ojca Pawlika awansowałem na majora wojsk powstańczych, a B. zrobiłem prezeską koła Matek Polek przy parafii św. Józefa. Do rubryki cecha szczególna rodziny wpisałem: dziedziczny alkoholizm. Co na to Pawlik? Nigdy potem w życiu nie spotkało mnie tyle wdzięczności ze strony członka oczernionej rodziny...
Niestety, fatalne pochodzenie musiało przegrać z wybitnie nordycką sylwetką Pawła B. Do Waffen-SS został wcielony trzy tygodnie później. Wojnę szczęśliwie przeżył. Los Tadeusza Sz. różnił się od losu Pawlika B. tylko w drobnych szczegółach. Dla nich SS-mański tatuaż pozostał trwałym śladem nadużycia, ale dla zbyt wielu był śladem prowokującym do interpretacji niekorzystnych dla nich. Wymienione w mojej relacji osoby nie mogą się same bronić, ponieważ odeszły od nas na zawsze. Niniejszym tekstem czynię to za nich! (...)
Z relacji wynika więc, że pobór (w tym konkretnym przypadku) odbył się za plecami Wehrbezirkskommando, a Waffen-SS próbowało wcielić w swoje szeregi młodych Ślązaków zanim rękę położy na nich Wehrmacht.
Podsumowując: można z całą pewnością stwierdzić, że przymusowe wcielenia Polaków do wojska niemieckiego dotyczyły nie tylko Wehrmachtu, ale także Waffen-SS, choć niewątpliwie na dużo mniejszą skalę. Dotyczyło to również Polaków z przyznaną III grupą volkslisty. Dziwić może brak jakichkolwiek informacji na ten temat w poważnych opracowaniach historycznych, wydawanych po wojnie w kraju i na Zachodzie. Pamiętać trzeba jednak, że temat ten, jako niewygodny, niewątpliwie spotykał się z taką czy inną cenzurą, zwłaszcza przed 1989 r.
• Edwards R. J., Mende M., Meyer K., Grenadiers, Stackpole Books, 2005
• Elsner A., Synowie powstańców w SS [w:] Gazeta Wyborcza Katowice 273/1996
• Gdański J., 10 Panzer Division "Frundsberg" [w:] Inne Oblicza Historii 5/2006
• Gdański J., Polacy po stronie Niemców [w:] Inne Oblicza Historii 2/2005
• Ledwoch J., PzKpfw VI. Tiger cz. 1, Warszawa 1992
• Lumsden R., Waffen-SS, Warszawa 1999
Ten wątek, nie dotyczy bezpośrednio spornego batalionu, ale dość ciekawie ukazuje ogół tematu związany ze służbą Polaków w Waffen-SS. Powyższy artykuł jest długi, jednak wart przeczytania
Jako ciekawostkę podam, że znakiem charakterystycznym dla wojsk SS były trupie czaszki i runiczne podwójne błyskawice ale od 1939 tylko Tottenkopf nosiła czaszki jako dywizyjne oznaczenie tej jednostki.
A to bardzo ciekawe, myślałem, że do końca wojny wszyscy esesmani je nosili. Czy na pewno dobrze zrozumiałem, że tylko z tej jednej dywizji Tottenkopf, mieli takie oznaczenia..?
Trupia czaszka z dwoma skrzyżowanymi piszczelami była znakiem SS. Noszono ją na czapkach pod godłem nazistowskich Niemiec, orzeł ze swastyką w szponach.
Natomiast trupią czaszkę na prawym kołnierzu umundurowania nosili tylko żołnierze tej dywizj. Zastąpiła ona wycofane stopnie SS w 1939, gdy tworzono pierwsze dywizje polowe.
Praktycznie od tego roku trupie czaszki malowane były też na hełmach, pojazdach, ewentualne proporce też były znakiem rozpoznawczym SS-Tottenkopf.
Trupia czaszka z dwoma skrzyżowanymi piszczelami była znakiem SS. Noszono ją na czapkach pod godłem nazistowskich Niemiec, orzeł ze swastyką w szponach.
Natomiast trupią czaszkę na prawym kołnierzu umundurowania nosili tylko żołnierze tej dywizj. Zastąpiła ona wycofane stopnie SS w 1939, gdy tworzono pierwsze dywizje polowe.
Praktycznie od tego roku trupie czaszki malowane były też na hełmach, pojazdach, ewentualne proporce też były znakiem rozpoznawczym SS-Tottenkopf.
Dzięki za wyjaśnienia .Twój temat, wzbudził sporo kontrowersji,ale o to właśnie chodzi, żeby wymienić poglądy i poszerzyć swoją wiedzę na temat historii. Gratuluję, zrobiło się momentami nawet "gorąco", aż Admin musiał interweniować . Będę śledził dalej ten wątek, jeśli masz jeszcze jakieś ciekawostki? Chętnie się z nimi zapoznam
Wynikała ona z systemu szkolenia SS. Jako straż służąca w systemie obozów koncentracyjnych, SS było przyzwyczajone do brutalności i "obeznane" z nią bardzo dobrze. Stąd liczne mordy na ludności cywilnej i jeńcach.
Indoktrynacja polityczna i rasowa wprowadzana była na samym już początku szkolenia.
Jako wynik takiego szkolenia można podać to, że podczas kampanii we Francji SS nie brało jeńców marokańskich (Strzelcy Marokańscy Francuskich Wojsk Kolonialnych) gdyż traktowali ich jako rasę niższą niż ludzie.
Wynikała ona z systemu szkolenia SS. Jako straż służąca w systemie obozów koncentracyjnych, SS było przyzwyczajone do brutalności i "obeznane" z nią bardzo dobrze. Stąd liczne mordy na ludności cywilnej i jeńcach.
Indoktrynacja polityczna i rasowa wprowadzana była na samym już początku szkolenia.
Jako wynik takiego szkolenia można podać to, że podczas kampanii we Francji SS nie brało jeńców marokańskich (Strzelcy Marokańscy Francuskich Wojsk Kolonialnych) gdyż traktowali ich jako rasę niższą niż ludzie.
Jeśli chcesz zobaczyć jak bestialscy mogą być ludzie i to nawet nie z formacji SS(chociaż wiem, że oni, w tym przodowali), sprawdź mój temat: Fort III-Pomiechówek/ Mazowiecka Katownia. Całość tego tematu opisana jest w książce pod tytułem "Mazowiecka Katownia" Tadeusza Frankowskiego. Polecam do przeczytania. Katami w obozie, byli ludzie z pobliskich wiosek i miejscowości, pochodzenia Niemieckiego, Ukraińskiego i Rosyjskiego. Ich bestialstwo Cię zaskoczy.
Do najgłośniejszych, popełnionych na Polakach, należą:
...
zbrodnie popełnione na ludności cywilnej Warszawy, powstanie warszawskie 1944 r. (5 Dywizja Pancerna SS "Wiking");
"Jak tego jasno dowodzą bezpośrednie relacje, powstanie zostało stłumione z przerażającą brutalnością przez esesmańskich rozbójników działających w składzie osławionych brygad Dirlewangera i Kamińskiego. Do tłumienia powstania nie użyto żadnych pododdziałów dywizji Wiking."
Źródło:
"Zbrodnicze Dywizje SS. SS-Wiking Historia 5. Dywizji Waffen SS 1941-1945" - Rupert Bulter.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach