W 1944 roku rozpoczęło się masowe tworzenie podobozów Stutthofu (brakowało miejsc w komorach gazowych), gdzie wysyłano kobiety - więźniarki do pracy. Rozkaz utworzenia podobozu Bromberg-Ost wydany został 12 września 1944 przez komendanta Stutthofu, Paula Wernera Hoppe. Już kolejnego dnia trafiły tam pierwsze więźniarki (dokładnie 300 kobiet). Dozór nad więźniarkami sprawowało siedem nadzorczyń z SS.Funkcję Oberaufseherin (starszego nadzorcy) podobozu Bromberg-Ost pełniła od czerwca 1944 do marca1945 Johanna Wisotzki. Dwie nadzorczynie z Bromberg-Ost, Eva Paradies i Gerda Steinhoff, które wróciły w styczniu 1945 do Stutthofu, wpadły w ręce Polaków i zostały osądzone i skazane na karę śmierci w Gdańsku. Wyroki wykonano w 1946 roku przez powieszenie.
W dziedzinie więziennictwa kobiecego odgrywa ono tę samą rolę, co w dziedzinie więziennictwa męskiego Święty Krzyż. Dożywotnie więźniarki, komunistki, morderczynie skazane na dłuższe kary więzienne, dni pokuty spędzają właśnie w Fordonie. Nic nie wskazuje na to, że, w widocznym od strony Wisły wspaniałym gmachu, mieści się więzienie. W blasku słońca lśnią białe mury z wieżyczkami i błyszczą duże szyby okienne. Nie widać murów, nie widać strażnic. Przeciwnie, dom otoczony jest wspaniałą zielenią drzew i krzewów. A jednak, gdy podejdzie się bliżej, w tych ładnych wieżyczkach spostrzeżemy głowy strażniczek więziennych i zauważymy, że mur, otaczający więzienie, jest wysoki i niemożliwy do przebycia.
Zdawać by się mogło, “że więzienie - to szary, ponury dom, gdzie zawsze panuje grobowa atmosfera, gdzie promienie słoneczne wdzierają się jedynie przez wąskie szczeliny zakrytych okien, gdzie odseparowani od świata ludzie snują się jak cienie po celach czy dziedzińcach, ogrodzonych wysokimi murami (...) A jednak widzieliśmy więzienie, gdzie każdej więźniarce wolno do celi zabrać po pracy wiązankę kwiecia i umilić nią ponure cztery ściany lub pryczę (...)” (“Siedem Groszy”, nr 195:1938).
Tak relacjonowano wrażenia z odwiedzin w więzieniu fordońskim wycieczki restauratorów bydgoskich, w lipcu 1938 r. Prawdopodobnie był to jeden z ostatnich, tak optymistycznych reportaży, i zapewne jedna z ostatnich wycieczek wpuszczonych na teren więzienia - rok 1939 wszystko zmienił.
W pierwszym rozbiorze Polski w 1772 r., na mocy traktatu petersburskiego z 5 sierpnia, Fordon przypadł Fryderykowi II czyli Prusom, jako miasto położone w Wielkopolsce, po prawej stronie rzeki Noteć. Pamiątką tamtych lat jest dzisiejszy zakład karny, którego główny gmach wybudowany został za rządów Fryderyka II jako magazyn, a wkrótce potem zamieniony na dom celny.
W 1853 r. w tychże murach władze pruskie utworzyły dom karny dla kobiet. Dwa lata później, w 1855 r., na potrzeby tego więzienia otworzono cmentarz więzienny.
Jak już wiemy, dom karny w Fordonie utworzyły władze pruskie w 1853 r., jako filię zakładu karnego w Koronowie. Dwa lata później, w 1855 r., na potrzeby tegoż więzienia otworzono cmentarz więzienny. Władze więzienia wystąpiły do Magistratu miasta Fordonu o wytyczenie terenu pod cmentarz grzebalny, w związku z epidemią cholery, która miała miejsce na terenie więzienia fordońskiego w 1855 r. Choroba zdziesiątkowała osadzone w nim kobiety. Władze miasta przyznały pod tenże cmentarz miejsce sąsiadujące od zachodu z cmentarzem ewangelickim. Pierwsze groby powstały w czasie epidemii. Z biegiem czasu cmentarz powiększył się. Chowano na nim osoby zmarłe w zakładzie karnym, których rodziny odmawiały przyjęcia zwłok. W latach 1939 – 1945 pochowano na nim około 100 kobiet polskich. Po roku 1945 dokonywano na cmentarzu sporadycznych pochówków. Mogiły były obsiane trawą i zaopatrzone w tabliczki z numerami odpowiadającymi numerom w kartotece. Cmentarz był obsadzony morwami. W latach siedemdziesiątych naszego wieku cmentarz został zlikwidowany wraz z cmentarzem ewangelickim.
Dom karny w Fordonie był w latach dwudziestolecia międzywojennego ciężkim więzieniem dla kobiet. Zaliczano go do pierwszej kategorii zakładów karnych, podobnie jak więzienie w Koronowie, Grudziądzu czy Warszawie – Mokotowie. Osadzano tu kobiety z wyrokami sądowymi powyżej 3 lat. Przeciętnie w celach więzienia fordońskiego przebywało od 250–300 kobiet z terenu całej Polski, skazanych wyrokami sądowymi zarówno za przestępstwa polityczne jak i kryminalne.
Opiekę duszpasterską nad więzieniem w tych latach sprawowali księża, specjalnie do tej funkcji przygotowywani, zwani kuratusami. Obok obowiązków związanych z posługą sakramentalną księża interesowali się codziennym życiem więzienia, brali udział we wszelkich uroczystościach na terenie więzienia, jak i imprezach kulturalnych organizowanych przez więźniarki. Poza tym prowadzili dla więźniarek zajęcia katechetyczne.
W styczniu 1940 r. więzienie zostało przez władze niemieckie zamienione na ciężkie więzienie karne dla kobiet. W więzieniu tym do stycznia 1945 roku przewinęło się około 6300 kobiet, w tym kilkadziesiąt działaczek podziemia konspiracyjnego. Można przypuszczać, że organizacje podziemne miały w Fordonie punkty kontaktowe, których zadaniem było niesienie pomocy materialnej więzionym członkom, także ewentualne ułatwianie i pomaganie w ucieczkach. Prawdopodobnie w tych działaniach brał udział ks. prob. Sylka.
Więzienie w Fordonie należało do najcięższych zakładów karnych dla kobiet w okręgu Rzeszy Gdańsk - Prusy Zachodnie. Osadzano w nim wyłącznie Polki i Żydówki.
Więźniarki były dziesiątkowane przez choroby oraz planową eksterminację. Dnia 14 stycznia 1943 r. do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu odesłano 496 więźniarek. 208 z nich tam zginęło. Kolejne, mniejsze transporty do Oświęcimia miały miejsce 3 marca i 2 czerwca. Dla tych, które pozostały w Fordonie, od 15 stycznia 1943 r. aż do wyzwolenia, zakład stał się więzieniem ciężkim z 10-godzinnym dniem przymusowej pracy.
Ciężkie warunki wyniszczały zdrowie więźniarek. Stosowano wobec nich różne kary, począwszy od rygorystycznego ograniczania pożywienia, poprzez ścisły areszt, aż do kar cielesnych i znęcania się zarówno fizycznego jak i psychicznego.
W okresie okupacji opieka duszpasterska w tymże więzieniu była bardzo ograniczona. W dniu 27 lipca 1943 r. do Apostolskiego Administratora Chełmińskiego w Gdańsku Oliwie wpłynęło pismo od Namiestnika Rzeszy (Nr 4561 E. 2. 4. G.S.T.A.) odnośnie do duchowej opieki dla więźniów w domu karnym w Fordonie. Treść jego brzmiała następująco:
“Proboszczowi katolickiemu w Fordonie, A. Sylce zezwolono na sprawowanie opieki duchowej dla więźniarek w domu karnym fordońskim w ramach obowiązujących przepisów. Zwracam jednak uwagę, że w zakładzie tym przebywają tylko więźniowie polscy i dlatego opieka duchowa przysługuje tylko umierającym, o ile o nią specjalnie poproszą. Podpisano - Dr. Bode”.
Według sprawozdania ks. adm. A. Sylki, w czasie jego pobytu w Fordonie w więzieniu fordońskim zmarły 173 Polki, nie licząc dzieci w nim urodzonych. Z relacji ks. A. Sylki wynika, że w przypadku tychże 173 zgonów w więzieniu, nigdy nie powiadamiano go o śmierci, gdyż nie pozwalał na to naczelnik. Ks. Sylka prowadził szczegółową ewidencję zmarłych i wiedział, w którym miejscu na cmentarzu więziennym, każda z nich była pochowana, mimo iż chowano je bez zawiadamiania księdza. Ks. Sylka dalej mówi, iż więźniarki prosiły wielokrotnie o księdza i na jego własny wniosek teoretycznie pozwalano je odwiedzać, lecz w praktyce z powodu “nie przewidzianych trudności” nigdy do tego nie dochodziło. Nie pozwalał na to naczelnik więzienia, tłumacząc, że umierało w więzieniu znacznie mniej kobiet, gdyż konające z wysoką gorączką zwalniał do domu.
Lata 1945 - 1981 również stanowiły okres ograniczonej pracy duszpasterskiej na rzecz więźniarek. Były to podstawowe posługi sakramentalne na życzenie więźniarek.
Opiekę duszpasterską wznowiono w dniu Bożego Narodzenia 1981 r. Pierwszym księdzem, któremu pozwolono wejść z posługą duszpasterską na teren więzienia, był ks. wikariusz Grzegorz Leśniewski.
W czasie trwania stanu wojennego w więzieniu fordońskim internowana była grupa kobiet z “Solidarności” z Gdańska, Torunia i Bydgoszczy. Były one otoczone opieką duszpasterską przez kapłanów fordońskich. Oprócz posług religijnych dostarczano internowanym i skazanym kobietom lekturę oraz prowadzono akcje charytatywne na rzecz ich rodzin. Po zwolnieniu z internowania zostały one przyjęte na plebani, co nie podobało się ówczesnym służbom bezpieczeństwa.
W połowie lat osiemdziesiątych kapłani odprawiali w zakładzie karnym Msze św., udzielali sakramentów w niedziele i święta kościelne przypadające w dni wolne od pracy (np. Nowy Rok, drugi dzień Wielkanocy, Boże Ciało, Wszystkich Świętych, dwa dni Bożego Narodzenia). Udzielali posług religijnych na prośby osadzonych. Ilość oraz godziny odprawianych nabożeństw uzgadniane były na bieżąco w zależności od potrzeb zgłaszanych przez zakład karny.
W 1984 r. więzienie zostało zamienione na zakład karny dla mężczyzn, z kilkunastoosobowym oddziałem dla więźniów ociemniałych oraz z oddziałem dla tymczasowo aresztowanych.
Opiekę duszpasterską nad Zakładem Karnym w Fordonie do dnia dzisiejszego sprawują kapłani z parafii św. Mikołaja.
Pozostałości podobozu znajdują się obecnie na narożniku ulic Kamiennej i Fabrycznej w Bydgoszczy. Niewielki plac z barakiem i pozostałymi fundamentami otacza podwójne ogrodzenie z kolczatego drutu, a sam teren niewiele zmienił swój wygląd od końca II wojny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach