Z tym wszechobecnym bluszczem na cmentarzy żydowskim rzeczywiście tak jest.W Łodzi na kirkucie wszędzie te pnące kłącza są obecne. Drzewa otoczone tą rośliną wyglądają niesamowicie.Ta cały rok zielona roślina dodaję tajemniczości tego miejsca.
Takie żydowskie "Pere-Lachaise" na ziemi polskiej...niestety jak większość takich niszczejące. Odwiedzę ten cmentarz podczas nastepnej pielgrzymki do Częstochowy, z pewnością warto.
Przeczytałem z uwagą Waszą rozmowę i chciałbym dopowiedzieć kilka słów.
Kirkuty z czasem wyglądały zawsze tak samo. Tylko nowe cmentarze nie były zarośnięte. Tak było od czasów średniowieczna. Nie wynika to w żadnej mierze z braku opieki, ale z religii. Żydom nie wolno było ścinać roślinności na swych nekropoliach, nie wolno było pasać tam zwierząt. Z tego względu z czasem zarastała je roślinność i wyglądały na "zapuszczone". W ten sposób określano miejsce spoczynku jako "czyste". Oczywiście zmieniło się to po wojnie, kiedy gmin żydowskich w Polsce nie było. Efekt wandalizmu jest wszechobecny, a roślinność, jak niegdyś porasta nekropolie.
Zastanawiać się można, czy na cmentarzach, którymi opiekują się samorządy lokalne wskazane jest, aby roślinność podcinać/wycinać/przycinać. Mniemam, że zapewne tak, gdyż stanowi to kulturę, obyczaje i historię, która powinna być pokazana szerszemu gronu osób, a nie tylko tym przedzierającym się ekstremalnie poprzez krzaki. Żydzi też ewoluowali; z ortodoksyjności poprzez chasydyzm, aż po czasy współczesne.
Pewna część tradycji jednak pozostaje. Rzadko kiedy widzimy świeczki, a kamyczki od czasów średniowiecznych przetrwały do dzisiejszego dnia.
Zawsze mnie intrygowała obecność tych kamyków na grobach. Ale w Łodzkim kirkucie tez już można spotkać kwiaty i świeczki.Ale to należy do rzadkości.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach